Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 10:20
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Anna Katarzyna z Sanguszków (1676-1746), księżna Radziwiłłowa, cz. I

Urodziła się w Rakowie 23 września 1676 r. jako najstarsze dziecko w rodzinie Hieronima Sanguszki (1651-1685) i Konstancji z Sapiehów (1651-1691). Po śmierci rodziców osieroconą Annę Katarzynę przygarnęła i troskliwie wychowywała w Białej księżna Katarzyna z Sobieskich Radziwiłłowa. Przyszła pani na Białej była skoligacona z Radziwiłłami, gdyż jej babka ze strony ojca, Anna Radziwiłłówna, wywodziła się z ołyckiej linii tego rodu.
Anna Katarzyna z Sanguszków (1676-1746), księżna Radziwiłłowa, cz. I

O życiu księżnej Anny Katarzyny z okresu jej wczesnej młodości nie zachowały się żadne wiadomości, niewiele też wiadomo o czasach, gdy pozostawała w cieniu męża przez dwadzieścia siedem lat ich małżeństwa. Miała – jak to pokazała w późniejszym okresie – stanowczy, wręcz apodyktyczny i władczy charakter. Z tego też względu trudno raczej wątpić, iż to ona decydowała o większości spraw, gdyż jej mąż – Karol Stanisław I – był człowiekiem o łagodnym i uległym charakterze. 

Czas na ślub

Gdy Anna Katarzyna osiągnęła wiek szesnastu lat, księżna Katarzyna postanowiła wydać ją za mąż za swego wówczas już dwudziestotrzyletniego syna. Ślub młodej pary odbył się 6 marca 1692 r. w Wilnie. Radziwiłł zapisał żonie wiano z przywiankiem na prawie dożywocia na dobrach alodialnych, tj. na Białej, Sławatyczach, Holeszowie, Jabłecznej, Czersku i Dołhobrodach.

W dokumencie dotyczącym dożywocia Karol Stanisław wyraźnie zaznaczył, że jeśli umrze wcześniej od żony, to Anna Katarzyna będzie mogła swobodnie dysponować tymi wszystkimi majątkami. Karol Stanisław I, kanclerz wielki litewski, zmarł niespodziewanie w 1719 r. Przed śmiercią nie zdążył wyznaczyć obu swoim (wówczas jeszcze nieletnim) synom odrębnych dziedzin. Było jednak jasne, że ordynatem po ojcu – zgodnie z prawem i zasadami ordynacji – powinien zostać najstarszy syn. "Rybeńko" w roku śmierci ojca miał jednak dopiero siedemnaście lat. W tej sytuacji ster rządów przejęła księżna Anna Katarzyna, z całą mocą ujawniając swój apodyktyczny i władczy charakter.

Ster w rękach

Mimo urzędowego rozdziału dóbr pomiędzy synów, księżna kanclerzyna nadal dzierżyła ster rządów, co zapewniła sobie odbierając od obu synów stosowne plenipotencje. Dokument plenipotencyjny Michał Kazimierz podpisał jeszcze w 1721 r., zaś młodszy od niego o trzynaście lat Hieronim Florian dopiero w 1733 r. Księżna okazała się być bardzo sprawną administratorką wszystkich dóbr, umiejętnie nimi zarządzała, potrafiła też dobrze nadzorować i kontrolować pracę wszystkich podstarościch i ekonomów, którzy za jej rządów stali się posłusznymi wykonawcami woli i poleceń chlebodawczyni.

W sprawach majątkowo-gospodarczych priorytetem, a nawet sprawą honoru całego rodu Radziwiłłów stała się kwestia odzyskania dóbr neuburskich. W sprawie tej księżna Anna Katarzyna nie próbowała nawet iść śladem swojej nieżyjącej już teściowej, wiedząc, że opieranie się i powoływanie na sfałszowany dokument jej teścia nie przyniesie żadnego pozytywnego efektu. Dobra neuburskie nadal dla Radziwiłłów pozostawały niedostępne.

Księżna kanclerzyna obmyśliła inny, iście makiaweliczny plan, który w przypadku powodzenia przyniósłby skutek w postaci odzyskania jeśli nie w całości to przynajmniej w znacznej części olbrzymich dóbr po księciu Bogusławie Radziwille, wtórnie nazwanych neuburskimi. Plan księżnej kanclerzyny był w istocie dość prosty, choć sprytny, cyniczny, a nawet podstępny.

"Rybeńkę", który z synowską pokorą usłuchał polecenia matki, wysłała w podróż do krajów niemieckich. Michał Kazimierz, odwiedzając liczne dwory w krajach niemieckich, otrzymał kilka propozycji matrymonialnych – wszystkie grzecznie, ale stanowczo odrzucał. 

Zaplanowała ślub syna

19 października 1730 r. w Grodnie podpisano intercyzę przedślubną, lecz sam ślub musiał zostać odłożony w czasie. Oboje "narzeczeni" byli jeszcze niepełnoletni, gdyż Maria Franciszka liczyła sobie dopiero sześć [sic!] lat, a Hieronim Florian piętnaście. Ślub mógł się odbyć nie wcześniej ,niż "narzeczona" osiągnie wiek co najmniej czternastu lat, co miało nastąpić dopiero za osiem lat! Ten czas Radziwiłłowa wykorzystała na spłacenie innych pretendentów do dóbr neuburskich, a byli wśród nich zarówno król August II, jak też Sapiehowie.

Księżnej Annie Katarzynie – dzięki zaciągniętej pożyczce – wprawdzie udało się spłacić pretendentów do dóbr neuburskich (m.in. Sapiehowie zadowolili się sumą 2000000 złp), ale – jak się wkrótce okazało za bardzo wysoką cenę i to nie tylko liczoną w kwotach pieniężnych. Stało się tak za sprawą Hieronima Floriana. Gdy zbliżał się wyznaczony intercyzą przedślubną termin jego małżeństwa z Sulzbachówną, matka – przydawszy mu odpowiednio liczny i bogaty orszak – wysłała syna do Mannheim, aby nie tylko osobiście poznał "narzeczoną", ale odpowiednio zaprezentował się jej rodzinie. "Grunt" na przyjazd młodego Radziwiłła przygotował przebywający w Mannheim już od kilku miesięcy specjalny wysłannik księżnej kanclerzyny, Tomasz Mogilnicki. W Mannheim wyniosły, pyszałkowaty i butny Hieronim Florian wywarł jak najgorsze wrażenie. Dziadek potencjalnej panny młodej (jej ojciec zmarł w 1729 r.), Karol III Filip Wittelsbach, elektor Palatynatu Reńskiego, wolał stracić jedną trzecią dóbr neuburskich (tak stanowiła intercyza przedślubna) niż wydać wnuczkę za Radziwiłła!

Dzięki sprytnemu zapisowi w intercyzie przedślubnej, na redakcję której bez wątpienia zasadniczy wpływ miała księżna Anna Katarzyna, udało się Radziwiłłom odzyskać znaczną część dóbr neuburskich, lecz zapłacili za to bardzo wysoką cenę. Odzyskane dobra w całości przypadły księciu Hieronimowi Florianowi, co czyniło zeń jednego z najbogatszych magnatów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. 

Całą historię przeczytacie w numerze 7/2018 Słowa Podlasia

Jerzy Flisiński


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
News will be here
KOMENTARZE
Autor komentarza: czyt.Treść komentarza: Zwyczajowo przyjęty? Czyli powiszone HWG (hannagronkiewitzwaltz). Pani Katarzyno, My pomożemy. Wydawało się, że Policja COŚ porawia. Ale gdzie tam. Nie ma drastycznych zatorów JUŻ. Jednak nie o to chodzi. Ludzie mieszkają, żyją. Co mnie obchodzi, problemy jakiejś KOLEJKI (której, zreszta, nie ma, paptrz w Białej na Obwodnicy= NIE MA). Przeciez można po rozumie i dobroci. Wiecie, jak tam działki podrożały : D? Patologio Administracyjna, weźcie się do pracy, weźcie się. A, Policja: pytajcie Kolegów miejscowych, "co i jak". Przyjeżdzacie z Lublyna z Kielc ... i nic nie wiecie. A czasami trzeba. Obyśmy nie musieli pomagać.Data dodania komentarza: 24.04.2024, 15:26Źródło komentarza: Mieszkańcy Dobrynia Dużego: W tym chaosie nie da się żyć!Autor komentarza: M1Treść komentarza: W końcu Strefa Płatnego Parkowania stanie się faktem po kilku latach opóźnienia. Nareszcie.Data dodania komentarza: 24.04.2024, 14:46Źródło komentarza: Są pieniądze na bialską megainwestycję komunikacyjnąAutor komentarza: NegocjatorTreść komentarza: ZAWODOWY KIEROWCA słuchaj no kocie zawodowi kierowcy to mają szacunek do siebie nawzajem i do innych i w taki perfidny sposób się nie obrażają za kotarą ekranu ;))) tylko jak mają coś do powiedzenia to mówią to prosto w oczy bo szczekać za płotu to każdy umie ale jak się furtka otworzy to miałczysz jak sierściuch :)))Data dodania komentarza: 24.04.2024, 14:05Źródło komentarza: Mieszkańcy Dobrynia Dużego: W tym chaosie nie da się żyć!Autor komentarza: JanTreść komentarza: "oraz konsekwencją w działaniu" powiadasz:) Miałem z Pańską którąś tam z kolei firmą inne doświadczenia. Właśnie tej konsekwencji zabrakło... i robotę musiał poprawić i skończyć ktoś inny.Data dodania komentarza: 24.04.2024, 13:00Źródło komentarza: WYWIAD SŁOWA: Karol Michałowski: Zawsze będę blisko ludziAutor komentarza: Dziad-trans.spedyszynTreść komentarza: Patologia to jesteś Ty cwaniaczku patologio zawodowa co tylko patrzysz jak by tu objechać kolejkę na pseudo parking zajechać u kolejnego cwaniaka.... a uczciwi kierowcy stoją po kilka dni w kolejce bo dziad-trans jedzie jedzie i ma problem bo ktoś przejscie graniczne wymyślił... a tam pogranicznik się go czepia za byle co mandatuje, celniczka pije kawę i każe mu tonę dokumentów donieść bo Ty wieziesz melorka G-klasy na stepy w kazachstanie dla pastucha co kozy pasie... kolejny gruby celnik włazi mu z brudnymi butami do kabinki coś tam bałagan mu robi w lodówce i zabiera mu papierosy co dla teściowej wiezie bo ona tylko miński pali, wódę co to na wesele córki zbiera no i konserwy miasne i kuraka a kurak to nie miaso... i jeszcze daje za to mandata i za nadwyżkę ropy też daje mandata... no co za patologia celnicza a pracować nie chce jak robot zapierniczać i jakieś kawy pije i ciasteczka je no co za swołocz toż to pod paragraf podchodzi. No i ten rentgien ciągle i ciągle aż strach wracając na pusto załadować z 3 tony karobek tego Mińska dla tesciowej... strach... ale paręnaście bloka się należy jak psu buda za te trudy objeżdżania kolejek, za czas stracony na ganianie się ze służbami granicznymi jak kotek i myszka... a co tam zbluzgam sobie jakiegoś komandosa w szelkach to mi ulży...Data dodania komentarza: 24.04.2024, 07:59Źródło komentarza: Mieszkańcy Dobrynia Dużego: W tym chaosie nie da się żyć!
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama