– To było straszne. Kiedy syn wrócił po godzinie 16. do domu, zobaczył w pokoju plecak i telefon córki, lecz jej samej nigdzie nie było. Pobiegł do babci, by sprawdzić, czy tam jej nie ma. Ja przyjechałam po godz. 17. Córki nadal nie było. Przestraszyłam się, bo od jakiegoś czasu mówiła, że odbierze sobie życie, że już nie ma siły walczyć z szarą codziennością. – opowiada mama Ani. – Córka ma 15 lat i leczy się u lekarza psychiatry na depresję. Jakiś czas temu samowolnie odstawiła leki i zaczęła mieć myśli samobójcze. Od razu więc zadzwoniłam na obsługujący nasz teren komisariat policji, ale kazali mi się tylko uspokoić i poszukać Ani u kolegów i znajomych. Nie rozumiem, dlaczego od razu nie zareagowali. Czuliśmy się przestraszeni i bezradni.
Matka twierdzi, że zostali z problemem sami i w związku z tym postanowili poszukać córki na własną rękę. Znaleźli dziecko 2 godziny później w lesie. Dziewczyna błąkała się na skraju lasu. Przyznała, że zażyła 2 opakowania tabletek na nadciśnienie oraz ziołowe środki uspokajające.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 16/2018
Magdalena Wójcik
Napisz komentarz
Komentarze