W listopadzie 2016 roku Pawlakom spłonęło gospodarstwo. O nieszczęściu, jakie spotkało rodzinę informowały media, pisało też "Słowo Podlasia". Po pożarze gmina zaproponowała im mieszkanie o powierzchni 25 metrów kwadratowych na drugim piętrze, bez windy, prądu i mebli. W dodatku tylko na miesiąc. Nie zamieszkali tam jednak i sami zaczęli budować dom. Szkopuł w tym, że nie mieli na to stosownych zezwoleń. O swych planach poinformowali władze gminy i poprosili o pomoc. Jak mówią, kiedy wójt usłyszał o ich problemie zapewnił, iż pomoże.
Pawlakowie wyjaśniają, iż uwierzyli na słowo włodarzowi, dlatego rozpoczęli budowę. – Wójt w Polsacie obiecywał, że bierze na siebie dokumentację, a kiedy poszliśmy do starostwa dowiedzieliśmy się, że konieczna jest zmiana planu zagospodarowania przestrzennego. Wójt nie go nie zmieniał, więc legalizacja domu była niemożliwa - przypomina Julia Pawlak. Małżeństwo nie widząc szansy na wyjaśnienie sytuacji, na początku listopada 2017 r. zwróciło się o interwencję do prezydenta Andrzeja Dudy. Tymczasem Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Tucznej skierował wniosek do sądu o ograniczenie im praw rodzicielskich. Rodzicom zarzucił narażenie na niebezpieczeństwo dzieci z uwagi na samowolę budowlaną oraz izolację jednego z pociech, ze względu na domową edukację. Proces rozpoczął się w styczniu tego roku, a zakończył 14 września. – Cieszę się, że nie pozbawiono nas praw rodzicielskich. Jesteśmy bardzo zadowoleni – mówiła Julia Pawlak tuż po ogłoszeniu decyzji bialskiego sądu.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 38
Napisz komentarz
Komentarze