Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 03:02
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Ludzie stąd: Wspomnienia zapisane piórem i dłutem

Leon Szabluk z Malowej Góry znany jest tworzenia barwnych i nawiązujących do ludowych tradycji rzeźb, które chętnie przyjeżdżają oglądać uczniowie w czasie wycieczek szkolnych. O jego pracach mówi się też zagranicą, czego przykładem może być przyjazd studentów z Belgii do Malowej Góry, którzy byli zachwyceni jego rzeźbami. Podlasiak jest również społecznikiem, a także emerytowanym rolnikiem i kolejarzem oraz autorem książki „Wspomnienia zapisane piórem i dłutem”.
Ludzie stąd: Wspomnienia zapisane piórem i dłutem

Na świat przyszedł w 1932 r. w rodzinie Franciszki i Michała Szabluków. Małżeństwo prowadziło dwunastohektarowe gospodarstwo i miało troje dzieci. Starszy brat Leona miał na imię Stanisław, a młodsza siostra nazywana była Jadzią. Leon mimo, iż miał kilka lat rozumiał, że też ma swoje obowiązki, które jak przyznaje nie zawsze chętnie wypełniał.

– Musiałem pilnować, aby krowy nie wchodziły w szkodę, paść zwierzęta na wygonie, narwać ziela, zagrabiać podwórko. Niekiedy nie mogłem pójść z rówieśnikami do jakieś zabawy. Nieraz byłem rozżalony, że koledzy grają na pastwisku albo ślizgają się po lodzie – przyznaje Leon Szabluk.

Jednak, już po chwili dodaje, że ma też wiele dobrych wspomnień z okresu dzieciństwa. Do wyjątkowych momentów należały odpusty, w czasie których mógł sobie kupić zabawkę, dzięki pieniądzom od ciotek i wujów. – Pamiętam jak kulawy straganiarz z drewnianą nogą zachęcał do spróbowania napoju, który trzymał w beczce z kranikiem i nazywał „chaborbuszem”. Wołał: „Panowie i panie proszę brać, kupować, pieniędzy nie żałować. Jak moja babka ten napój piła, sto dwadzieścia lat żyła” – wspomina Leon Szabluk. Do szczęśliwych dni zalicza też te, kiedy wraz z rodzicami jeździł na jarmarki do Brześcia.

– Rodzice wozili na sprzedaż ziemniaki, zboże, masło, jajka, kury, słomę w snopkach. Jeździliśmy drewnianym wozem, do którego był zaprzęgnięty koń, a produkty wkładaliśmy do wiklinowych koszy. Po południu chodziliśmy na zakupy do sklepów. Wtedy robiliśmy zapasy nafty, soli, a jak był dobry utarg ojciec kupował mi „chałkę” – mówi Leon Szabluk.

Czas spokoju skończył się szybko. Kiedy Niemcy bombardowali lotnisko w Małaszewiczach 1 września 1939 r. oddalone o 10 km od domu Szabluków, Leon miał siedem lat. – Kiedy samoloty nadlatywały mój ojciec od razu powiedział, że nie są polskie. Chwilę później zaczęły spadać bomby. Słychać było silne wybuchy, a na nasze podwórko przyszli sąsiedzi i zaczęli rozmawiać z rodzicami, o tym, że właśnie zaczęła się wojna – wspomina Leon Szabluk.  (...)

Przyznaje, też że niedługo po tym zjawili się Sowieci. Według jego relacji byli ubogo ubrani, zaniedbani, w większości konno, z bronią na sznurkach. Zachowywali się agresywnie i chamsko, nie zważając na nikogo. Mężczyznę, który był niski i bardzo gruby, a miał duże gospodarstwo chcieli dźgnąć bagnetem, jednak okoliczna ludność wybłagała życie dla swego sąsiada. Mimo to, ten człowiek przeżył ogromny stres i niedługo po tym zdarzeniu zmarł. Mieszkaniec Podlasia przyznaje też, że Sowieci znęcali się także nad miejscowym proboszczem, któremu na powitanie wystrzelali drób. Dużo pili i robili wokół siebie wiele hałasu. Następnie do Malowej Góry przyszli ponownie Niemcy. Zajęli część domu Szabluków i większość pomieszczeń w szkole, do której uczęszczał Leon. (...)

W Małaszewiczach powstały koszary, gdzie Niemcy nadzorowali pracę młodych chłopców wcielonych do Junaków. Skoszarowany został także brat Leona, Stanisław, który pełnił funkcję elektryka. Młodszy brat często go odwiedzał, przynosząc jedzenie i podnosząc na duchu. Leon zapamiętał też piosenkę, którą nucili Junacy: O czwartej pobudka, o piątej po kawę/Kawa niesłodzona, wylej ją pod ławę/A na podobiadek ósma część bochenka/Tak ci chłopie dają, że aż każdy stęka/A na obiad dają zupę fasolową/Słona jak cholera i brukiew surową/ A na podwieczorek raport wyczytany/Kto nie jest obecny będzie wykopany... (...)

W tym okresie Leon zaczął też rzeźbić. Na początku były to figurki tworzone na potrzeby „Herodów”. Od 1980 r. nawiązuje swą twórczością do ludowości. Do dziś ma wiele ze swoich rzeźb, które pokazuje szkolnym wycieczkom i wszystkim zainteresowanym jego twórczością. Nie uczył się nigdy w szkole artystycznej. Wszystkie potrzebne umiejętności opanował metodą prób i błędów. Pytany, czego potrzebuje, by rzeźbić, odpowiada, że niezbędna do pracy jest mu cisza. (...)

Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 9 czerwca

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: czyt.Treść komentarza: Zwyczajowo przyjęty? Czyli powiszone HWG (hannagronkiewitzwaltz). Pani Katarzyno, My pomożemy. Wydawało się, że Policja COŚ porawia. Ale gdzie tam. Nie ma drastycznych zatorów JUŻ. Jednak nie o to chodzi. Ludzie mieszkają, żyją. Co mnie obchodzi, problemy jakiejś KOLEJKI (której, zreszta, nie ma, paptrz w Białej na Obwodnicy= NIE MA). Przeciez można po rozumie i dobroci. Wiecie, jak tam działki podrożały : D? Patologio Administracyjna, weźcie się do pracy, weźcie się. A, Policja: pytajcie Kolegów miejscowych, "co i jak". Przyjeżdzacie z Lublyna z Kielc ... i nic nie wiecie. A czasami trzeba. Obyśmy nie musieli pomagać.Data dodania komentarza: 24.04.2024, 15:26Źródło komentarza: Mieszkańcy Dobrynia Dużego: W tym chaosie nie da się żyć!Autor komentarza: M1Treść komentarza: W końcu Strefa Płatnego Parkowania stanie się faktem po kilku latach opóźnienia. Nareszcie.Data dodania komentarza: 24.04.2024, 14:46Źródło komentarza: Są pieniądze na bialską megainwestycję komunikacyjnąAutor komentarza: NegocjatorTreść komentarza: ZAWODOWY KIEROWCA słuchaj no kocie zawodowi kierowcy to mają szacunek do siebie nawzajem i do innych i w taki perfidny sposób się nie obrażają za kotarą ekranu ;))) tylko jak mają coś do powiedzenia to mówią to prosto w oczy bo szczekać za płotu to każdy umie ale jak się furtka otworzy to miałczysz jak sierściuch :)))Data dodania komentarza: 24.04.2024, 14:05Źródło komentarza: Mieszkańcy Dobrynia Dużego: W tym chaosie nie da się żyć!Autor komentarza: JanTreść komentarza: "oraz konsekwencją w działaniu" powiadasz:) Miałem z Pańską którąś tam z kolei firmą inne doświadczenia. Właśnie tej konsekwencji zabrakło... i robotę musiał poprawić i skończyć ktoś inny.Data dodania komentarza: 24.04.2024, 13:00Źródło komentarza: WYWIAD SŁOWA: Karol Michałowski: Zawsze będę blisko ludziAutor komentarza: Dziad-trans.spedyszynTreść komentarza: Patologia to jesteś Ty cwaniaczku patologio zawodowa co tylko patrzysz jak by tu objechać kolejkę na pseudo parking zajechać u kolejnego cwaniaka.... a uczciwi kierowcy stoją po kilka dni w kolejce bo dziad-trans jedzie jedzie i ma problem bo ktoś przejscie graniczne wymyślił... a tam pogranicznik się go czepia za byle co mandatuje, celniczka pije kawę i każe mu tonę dokumentów donieść bo Ty wieziesz melorka G-klasy na stepy w kazachstanie dla pastucha co kozy pasie... kolejny gruby celnik włazi mu z brudnymi butami do kabinki coś tam bałagan mu robi w lodówce i zabiera mu papierosy co dla teściowej wiezie bo ona tylko miński pali, wódę co to na wesele córki zbiera no i konserwy miasne i kuraka a kurak to nie miaso... i jeszcze daje za to mandata i za nadwyżkę ropy też daje mandata... no co za patologia celnicza a pracować nie chce jak robot zapierniczać i jakieś kawy pije i ciasteczka je no co za swołocz toż to pod paragraf podchodzi. No i ten rentgien ciągle i ciągle aż strach wracając na pusto załadować z 3 tony karobek tego Mińska dla tesciowej... strach... ale paręnaście bloka się należy jak psu buda za te trudy objeżdżania kolejek, za czas stracony na ganianie się ze służbami granicznymi jak kotek i myszka... a co tam zbluzgam sobie jakiegoś komandosa w szelkach to mi ulży...Data dodania komentarza: 24.04.2024, 07:59Źródło komentarza: Mieszkańcy Dobrynia Dużego: W tym chaosie nie da się żyć!
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama