W planie zagospodarowania przestrzennego miasta wydzielono dzielnicę, w której od lat skupia się drobny przemysł. Ta część miasta jest również gęsto zaludniona.
- Dopóki były tutaj drobne firmy i pracowały w normalnych godzinach to nikt z nas do nikogo nie miał pretensji – mówi Wiesław Domosud.
– Nawet jeśli czasem cisza nocna była zakłócana, to były to incydentalne zdarzenia. Jednak gdy siedzibę kopalni torfu przeniesiono na naszą ulicę nie mamy życia. Tu się nie da spokojnie spać, oddychać i funkcjonować.
Zdaniem mieszkańców, pracujący w nocy ciężki sprzęt nie pozwala im spać, dodatkowo skarżą się na brak kultury kierowców przyjeżdżających do firmy, bowiem nadużywają oni sygnałów dźwiękowych w celu przywołania stróża, który obsługuje szlaban. Ciężarówki odbierające torf niejednokrotnie blokowały też wjazdy na prywatne posesje. Najgorszy jest rozsypujący się torf, który leżący na placu. Przy wietrze osiada na budynkach i podwórkach. W grudniu zeszłego roku zasypał grubą warstwą w obrębie kilkudziesięciu metrów ulicę i działki mieszkańców. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 1 września
Napisz komentarz
Komentarze