Chodzi o ustawę o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Skrajne emocje budzi szczególnie art. 36. Zgodnie z nim, wobec osoby, która nie poddaje się obowiązkowi szczepienia, badaniom sanitarno-epidemiologicznym, zabiegom sanitarnym, kwarantannie lub izolacji obowiązkowej hospitalizacji, a u której podejrzewa się lub rozpoznano chorobę szczególnie niebezpieczną i wysoce zakaźną, stanowiącą bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia innych osób, może być zastosowany środek przymusu bezpośredniego polegający na przytrzymywaniu, unieruchomieniu lub przymusowym podaniu leków.
Nazywając rzecz po imieniu oznacza to wprowadzenie przymusu szczepień przeciwko koronawirusowi bez naszej zgody i przy zastosowaniu środków przymusu bezpośredniego.
Dziecko we mgle
- Jest to pakowanie ludzi w kaftany bezpieczeństwa. Wolność oczywiście nie jest wartością absolutną gwarantowaną w Konstytucji. Pod pewnymi względami podlegamy prawu i nasza wolność może być ograniczana, w szczególności w tym zakresie, w jakim ingeruje w wolność innych osób albo z uwagi na inny interes, jakim jest bezpieczeństwo. Dlatego ja nie zaliczam się do antyszczepionkowców, ale przy takim mizernym stanie wiedzy dotyczącym koronawirusa, który nie przeżył jeszcze ani jednego pełnego cyklu funkcjonowania, to jest chodzenie jak pijane dziecko we mgle - mówi dr prawa Przemysław Litwiniuk.
- To ryzykowanie ludzkim życiem. A życie pod względem kondycyjnym jest różne. Jedni są zdrowi, inni mają choroby współistniejące albo uwarunkowania genetyczne, które mogą w efekcie prowadzić do zgonu.
(...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 27 października
Napisz komentarz
Komentarze