Przypomnijmy, że do opisywanych wydarzeń doszło pod koniec lipca 2019 roku roku w budynku zamieszkiwanym przez 76 lokatorów. Oskarżony Jan C., chcąc uniknął odsiadki za popełnione wcześniej przestępstwa na widok policjantów zabarykadował się w mieszkaniu, po czym odkręcił butlę i kurki z gazem.
Mężczyznę dzielnie wspierała też znajdująca się na zewnątrz jego konkubina. - Rozpieprz ich wszystkich! Nie poddawaj się, kocham Cię - krzyczała do stojącego w oknie partnera Małgorzata S. Ale nie tylko, gdyż szarpała i wyzywała jednego z policjantów. Toteż zasiadła na ławie oskarżonych pod zarzutem znieważenia i napaści na funkcjonariusza.
Wyznaczony na 30 marca termin rozprawy nie doszedł jednak do skutku ze względu na zamrożenie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. A gdy sprawa już ruszyła, to nie było komu jej skończyć. - Zaplanowane na 28 września ogłoszenie wyroku zostało odwołane ze względu na nieobecność sędziego - relacjonuje Magdalena Dobosz z Biura Prasowego Sądu Okręgowego w Lublinie.
Publikację wyroku uniemożliwiła choroba sędziego i związane z nią długotrwałe zwolnienie lekarskie. Co dalej? Niestety, zgodnie z przepisami cały proces należy powtórzyć. - Wszystkie czynności trzeba będzie przeprowadzić od początku - potwierdza sędzia Roman Zazula, prezes Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej. Jak udało nam się ustalić, sprawę przejął już inny sędzia. Póki co termin rozprawy nie jest jeszcze określony.
Napisz komentarz
Komentarze