Pani Ewa jest jeszcze słaba i czeka ją kilka, może kilkanaście tygodni rekonwalescencji. Mimo to skontaktowała się z nami, by podziękować wszystkim, którzy odpowiedzieli na grudniowy apel. – Nie miałam świadomości, że stałam się sławna i dowiedzieli się o mnie m.in. czytelnicy "Słowa Podlasia". Powiedziano mi, że odzew na apel męża o osocze ozdrowieńca był ogromny. Jestem taka wdzięczna i wzruszona – mówi bialczanka Ewa Bijata.
Pani Ewa zanim zachorowała, nie zdawała sobie sprawy, jak poważnym zagrożeniem jest Covid-19. – Któregoś dnia gorzej się poczułam. Myślałam, że się przeziębiłam. 2 grudnia dostałam wynik na Covid-19. Był pozytywny. Lekarz przepisał mi antybiotyk i czułam się jak większość przeziębionych osób - opowiada pani Ewa. Nagle bialczance mocno się pogorszyło. Wystąpił bezdech, wysoka temperatura i ból całego ciała. Mąż pani Ewy, Zbigniew wezwał pogotowie, które zabrało kobietę do bialskiego szpitala.
– Było bardzo ciężko. Miałam zajęte 70 proc. płuc. Przez tydzień nie miałam kontaktu z otoczeniem. Dopiero, kiedy dostałam osocze, zaczęło mi się stopniowo poprawiać. Po 2 tygodniach wypisano mnie do domu. Ale lekarze powiedzieli, że nie sądzili, że wyjdę tak szybko ze szpitala i będę oddychać bez tlenu - opowiada pani Ewa. - Leżałam na oddziale pulmonologicznym. Byli tam covidowi pacjenci w ciężkim stanie. Walczyli o życie. Tego nie da się opisać. Jeśli ktoś się z tym bezpośrednio nie zetknął, nie ma pojęcia, jakie to straszne – płacze bialczanka.
– Na szczęście lekarze, pielęgniarki i pozostały personel szpitala bardzo dobrze się nami opiekowali. Z troską i zaangażowaniem i za to jestem im wdzięczna - zaznacza pani Ewa. – Ja też przed zachorowaniem nie zdawałam sobie sprawy, że w ciągu kilku dni może się mocno pogorszyć stan zdrowia. Myślę, że jeszcze ze 2 dni i bym umarła – mówi bialczanka.
Pani Ewa wróciła do domu w niedzielę, 20 grudnia. – Czuję się dobrze, wracam do żywych – śmieje się. – Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy oddali osocze. Było Was tak wielu, to prawdziwy cud. Dzięki Wam wróciłam do domu na święta. To było najpiękniejsze Boże Narodzenie w moim życiu, bo spędziłam je w domu z rodziną - podsumowuje szczęśliwa Ewa Bijata.
Napisz komentarz
Komentarze