- Na autobusach wiszą plakietki z informacjami, że w środku obowiązuje nakaz noszenia masek. Kierowcy mają wydzieloną strefę bezpieczeństwa, by żaden z pasażerów nie podszedł za blisko. Nawet limity pasażerów w autobusach są wywieszone. I o ile bezpieczeństwo kierowców zdaje się być niezagrożone i dobrze, że o to ich pracodawca dba, o tyle pasażer wsiada do autobusu chyba na własne ryzyko – opisuje komunikacyjną rzeczywistość, ze swojej perspektywy bialczanka.
Przyznaje, że klientem bialskiej komunikacji miejskiej jest regularnie, a raczej była. - Wykupowałam abonament trzymiesięczny na przejazdy. Ale ostatnio jak mi się limit kończył to nie wykupiłam dalej, bo ograniczam jazdę autobusami – przyznaje. Od jazdy zbiorową komunikacją odstrasza ją widno zakażenia koronawirusem. - Coraz więcej ludzi wsiada do autobusów bez masek. Stoją obok siebie, w ogóle nie mają z tym problemu. Jak kilka razy zwróciłam uwagę, to usłyszałam wiązankę i radę że jak mi się nie podoba, to mogę pieszo chodzić. No to chodzę – mówi kobieta. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 16 lutego
Napisz komentarz
Komentarze