– Informację o pożarze otrzymaliśmy w niedzielę 11 kwietnia o godz. 13.26. Płonął kompleks państwowych lasów w rejonie Matiaszówki (gmina Tuczna). Jest to środek kompleksu leśnego podległy Nadleśnictwu Włodawa. Na miejsce pojechały pierwsze zastępy z Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczej Straży Pożarnej. Byli tam już również pracownicy nadleśnictwa. Pożar się jednak rozwijał, a wspomagał go wiatr, dlatego zostały zadysponowane następne jednostki – opowiada bryg. Marek Chwalczuk, zastępca komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej.
– Łącznie do godz. 24 pożar gasiły 32 jednostki. W tym samochody gaśnicze, samochody operacyjne, dowodzenia i łączności i samolot lotniczy Dromader z jednostki w Radawcu, który wykonał 3 zrzuty wody. Ze względu na szybki rozwój pożaru oraz miejsce zdarzenia przy granicy powiatów bialskiego i włodawskiego do akcji zadysponowano dodatkowe siły i środki z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Włodawa w postaci ciężkiego samochodu gaśniczego GCBM 18/18 JELCZ oraz 2 zastępów z OSP Hanna. Działania gaśnicze zostały zakończone przed północą. Pożar został ugaszony. Aby monitorować pogorzelisko, na miejsce zostało zadysponowanych kolejnych 6 jednostek, które spędziły pod Matiaszówką całą noc. Rano zastąpiły je nowe. W poniedziałek na miejscu znów pracowało kilkanaście jednostek. Trzeba było zabezpieczyć teren – wyjaśniał w poniedziałek M. Chwalczuk. Strażacy wraz z pracownikami nadleśnictwa obeszli teren, aby wyeliminować ewentualne zarzewia ognia. Teren jest suchy, wieje wiatr, więc o pożar w kolejnych dniach jest bardzo łatwo. Jak przyznaje brygadier, akcja była trudna i choć przyczyna nie jest jeszcze znana, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że to podpalenie.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 13 kwietnia
Napisz komentarz
Komentarze