Pani Irena przyjeżdża do Piszczac od wielu lat.
– Nigdy nie miałam tu żadnych problemów. Od początku stoję na parkingu pod cmentarzem i nikt nigdy nie miał o to pretensji. Dopiero teraz, po otwarciu wyremontowanego targowiska zaczęły się moje problemy. Co środę podjeżdżają do mnie i jeszcze dwóch innych handlarzy funkcjonariusze policji. Proszą o opuszczenie tego miejsca. I gdzie mam się podziać ze swoim namiotem? – pyta mieszkanka Romaszek. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 22 czerwca
Napisz komentarz
Komentarze