Piotr Skrzypczak politolog działający w stowarzyszeniu Homo Faber z Grupy Granica odwiedził Białą Podlaską, w celu rozmowy z tymi, którzy martwią się sytuacją na granicy polsko-białoruskiej. – Zwracamy się do tych, którzy chcieliby pomóc biednym ludziom, zmanipulowanym przez wielkich tego świata i błąkających się po pobliskich lasach. Chcemy by ci, co pragną wyciągnąć pomocną rękę do uchodźców, wiedzieli jak mogą wesprzeć tych, którzy przedostali się przez granicę. Działamy w ramach prawa, nie namawiamy do trudnych decyzji, tylko takich od serca. Chodzi o to, by ci, którzy spotkają uchodźców nie bali się dać im czegoś do picia i jedzenia czy ogrzania się. Planujemy naświetlić, co zrobić kiedy widzi się ludzką tragedię na granicy. Nie wjeżdżamy do strefy objętej stanem wyjątkowym, ale wiemy, że mieszkańcy tych terenów, muszą sobie poradzić z zastaną sytuacją – mówi politolog Piotr Skrzypczak wykładowca stosunków międzynarodowych w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie.
– Jeżeli ktoś widzi człowieka w stanie krytycznym, który potrzebuje pomocy, to namawiamy by podać mu herbatę, czy nieskomplikowany posiłek. Trzeba mieć na uwadze, że nie może być to nic tłustego, gdyż ci ludzie są zazwyczaj wyczerpani i głodni od wielu dni, więc jedzenie ciężkostrawne może im zaszkodzić. Kiedy spotkamy uchodźców można powiadomić służby np. straż graniczną, ale nie mamy takiego obowiązku. Niestety, często straż graniczna zawozi tych ludzi z powrotem na strefę przygraniczną. Jeżeli ktoś czuje potrzebę by zawiadomić służby, niech tak postąpi - zaznacza.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 5 października
Napisz komentarz
Komentarze