Feralny wynik badań spłynął z laboratorium Hamilton, które pobrało próbkę 14 listopada, a o obecności bakterii coli zakomunikowało firmie Eco Bug dopiero 22 listopada, czyli po dziewięciu dniach. Kiedy informowaliśmy o zaistniałej sytuacji naszych czytelników, na stronie www.slowopodlasia.pl, pojawiły się komentarze wyrażające obawy i zdziwienie, iż tak ważna wiadomość została przekazana po tak długim czasie. M. Nowik, pytany czy zazwyczaj na efekt analizy próbki trzeba czekać przez tak długi okres, odpowiada, iż owszem, gdyż bakteria musi urosnąć i nie można przeprowadzić szybko dokładnych badań, kiedy w wodzie znajdują się też inne bakterie. Jak jednak zauważa, tego typu badanie w Białej Podlaskiej trwa od dwóch do trzech dni. Laboratorium Hamilton jest zatwierdzone przez Państwowego Inspektora Sanitarnego i posiada akredytację. - My nie możemy negować tych wyników, jeżeli spełniają one rozporządzenie ministra zdrowia. Poza tym wykonujemy swoje badania nadzorujące, dzięki którym możemy interweniować szybciej, gdyż wiemy, co się dzieje. Ostatnie badania w tym wodociągu wykonywaliśmy 26 października i wszystko było w porządku – tłumaczy M. Nowik. Przyznaje również, iż nie może stwierdzić, co było przyczyną znalezienia się w wodzie bakterii coli. W próbce nie wykryto groźnych dla zdrowia escherichia coli ani enterokoków. - Co jest bardzo ważne, same bakterie grupy coli nie wywołują poważnych chorób, jednak na podstawie ich obecności bada się obecność organizmów chorobotwórczych pochodzenia kałowego. Czyli te bakterie są jakby papierkiem lakmusowym, dzięki któremu możemy stwierdzić, że coś w wodzie się dzieje. To nie znaczy, że coś musi w niej być. Do czynników chorobotwórczych, jakie mogą wystąpić w tym przypadku możemy zaliczyć wirusy, pierwotniaki, bakterie, albo inne wielokomórkowe pasożyty, których wykrywanie w wodzie jest nieopłacalne albo niemożliwe. Dzięki wykryciu bakterii możemy stwierdzić obecność w wodzie tych czynników, ale to nie znaczy, że one muszą w niej być – podkreśla dyrektor sanepidu.
Znalezienie bakterii coli może świadczyć m.in. o nieodpowiednim uzdatnianiu zbiornika, jego wtórnym zanieczyszczeniu bądź o nadmiernej ilości substancji odżywczych. Dyrektor zaznacza, że nie powinny jednak wystąpić u nikogo objawy w tym przypadku, ani też nie można dokładnie określić jakie one mogą być. Jednak jeżeli ktoś zauważy coś niepokojącego, należy koniecznie zgłosić się do lekarza. Najbardziej narażone są osoby mające osłabiony organizm. Wodociąg w Koroszczynie zarządzany jest przez spółkę Eko Bug podlegającą gminie Terespol. Wójt Krzysztof Iwaniuk jest bardzo zaskoczony znalezieniem bakterii coli w zbiorniku. – Przez 28 lat istnienia wodociągu nie mieliśmy takiej sytuacji. W ostatnim czasie nie było też żadnej awarii, a związku z tym również napraw. Nie zarejestrowaliśmy także pożaru. Nie wiem skąd mogły się wziąć bakterie, jest to dla mnie zagadką. Kiedy tylko dostaliśmy informację, że może być problem, pracownicy Eko Bugu podnieśli chlorowanie. Uważam, że nie ma sytuacji dramatycznej czy zagrożenia. Teraz będzie przeprowadzona kontrola, postaramy się wyjaśnić co się stało. Taka sytuacja nie może się powtórzyć – stwierdza K. Iwaniuk. I informuje, iż spółka ma odpowiedni zapas chloraminy a wodociąg jest nią napełniamy cały czas, ale jest to ilość dopuszczalna w wodzie pitnej. Tłumaczy też, iż gmina dobrze radziła sobie z zaistniałą sytuacją i rozwoziła wodę do picia oraz do celów higienicznych. To zadanie wykonywała spółka Eco Bug, ale w niektórych przypadkach np. w Małaszewiczach wsparcie w jej rozdawaniu dała straż pożarna.
Cały artykuł przeczytacie w najbliższym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 48
Napisz komentarz
Komentarze