W skład Gminnej Spółdzielni wchodził sklep nazywany przez rossoszan "żelaznym", budynek, w którym znajduje się sklep "Groszek" wraz z placem oraz piekarnia. Sklep został sprzedany byłemu pracownikowi spółdzielni. Budynek z siedzibą Groszka wystawiono na licytację. Cena wywoławcza wyniosła 620 tys. zł. Nie znalazł się jednak żaden chętny. Los piekarni wisi na włosku. – Prawdopodobnie gdyby udało się sprzedać "Groszek" i tym samym uzyskać fundusze na zobowiązania, piekarnię udałoby się ocalić – tłumaczy wójt Rossosza Kazimierz Weremkowicz.
Pieczywo z tamtejszej piekarni zna i ceni sobie ogromne grono konsumentów. – To najlepszy chleb, jaki jadłam, to zapach natury, zapach dzieciństwa. To chleb, o którym mogę powiedzieć, że wiem, co jem. Takiej piekarni jak ta nie można zamknąć. To jest duma Rossosza – opowiada Anna Weremkowicz. Inni wielbiciele regionalnych wypieków wypowiadają się w podobnym tonie. – W Delikatesach Centrum w Wisznicach pieczywo rozchodzi się w mgnieniu oka. Podobnie jest w sklepach w Rossoszu. To pieczywo naprawdę ma wzięcie – zapewnia Aneta Maciejuk. Radny powiatowy Mateusz Majewski dodaje, że piekarnia to wyjątkowe miejsce, gdzie chleb wypieka się na naturalnym zakwasie, nie stosując żadnych polepszaczy, spulchniaczy ani konserwantów. – Szkoda byłoby zaprzepaścić lata tradycji i znaną w regionie markę – podkreśla. – Sama spółdzielnia przyznaje, że piekarnia przynosiła zysk, dlatego uważam, że jest możliwość dalszego jej funkcjonowania. Na pewno restrukturyzacji wymaga organizacja spółdzielni. Trzeba niepotrzebne koszty zlikwidować. Zamknąć działalność i sprzedać majątek to jest łatwiejsze rozwiązanie. Ja osobiście uważam, że można, a nawet trzeba podjąć się ratowania spółdzielni choćby i w mniejszym wymiarze, jakim jest sama piekarnia, ponieważ jest ona dla mieszkańców dostarczycielem prawdziwego, zdrowego i smacznego pieczywa. Mieszkańcy założyli profil o nazwie "Ratujmy piekarnię w Rossoszu". Każdy, komu nie jest obojętny los przedsiębiorstwa, może się wypowiedzieć i zastanowić, jakie kroki można podjąć dalej.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze Słowa Podlasia, nr 1
Napisz komentarz
Komentarze