W 2015 roku mieszkaniec kamienicy i pracownik pobliskiej stadniny Krzysztof Iwaniuk przeżył szok. - Bawiłem się z córką na podwórku. Patrzę, a tu Michał B. goni swego ojca z siekierą. Uciekliśmy do domu. Gdy zamknął chłopaka w komórce, ten wyrąbał w niej drzwi – opowiada. Ojciec 24-letniego Michała – Wojciech B. to emerytowany policjant. Chcieliśmy porozmawiać z nim, ale nikt nie otworzył nam drzwi do mieszkania. Po incydencie uwagę zwrócił mu szef wspólnoty. Ale nic nie wskórał, gdyż po jakimś czasie znów wybuchła awantura. - O trzeciej w nocy zbudził mnie hałas. Michał rąbał siekierą swojego volkswagena. Na posesję przyjechał radiowóz. Później zaczęły się nieznośne balangi – wspomina Iwaniuk. W maju 2016 roku odbyło się spotkanie mieszkańców, w którym uczestniczyła matka Michała. - Poruszono naganne zachowanie jej syna na terenie wspólnoty, jednak nie wpłynęło to na poprawę stosunków sąsiedzkich – przypomina Krzysztof Weremczuk. – Przed zebraniem ludzie mówili, że czas najwyższy sprawę załatwić, ale później nikt się nie odezwał. Mnie matka Michała nazwała zerem. Usłyszałem też, że jestem bałwanem, bo inni również imprezują – wyjawia Iwaniuk.
– Konflikt zaczął się, gdy rodzina Iwaniuków wprowadziła się do kamienicy. Żonie Iwaniuka. przeszkadzało palenisko które zrobił mój ojciec do grillowania. Zlikwidowaliśmy je, ponieważ nie chcieliśmy się z nimi kłócić. Później zadecydowaliśmy że usuniemy altankę drewnianą, którą zrobił mój dziadek. Wtedy przyszedł Iwaniuk. Pytał, co ja wyprawiam. Powiedział, że jeszcze go popamiętam. Uznałem to za groźbę, słyszała to moja mama i brat – wyjaśnia. Jak podkreśla, od tamtej pory sąsiad dzwonił i zgłaszał różne sprawy na policję. Miał choćby oskarżyć jego ojca o wykorzystywanie stanowiska służbowego.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 4
Napisz komentarz
Komentarze