Nagranie rozmowy, które w zeszłym tygodniu obiegło internet sugeruje, że Gabriela Bielińska zbyt zaangażowała się w politykę, w związku z czym musi zostać zdegradowana ze swojego stanowiska w BCK. Kobieta, jak twierdzi, już od jakiegoś czasu nagrywała rozmowy ze swoim przełożonym. - Dyskryminowanie pracownika ze względu na poglądy polityczne to łamanie Konstytucji, podstawowych praw człowieka. Zarzucenie mi, że jestem "polityczna" i próba wyciągnięcia za to konsekwencji w pracy jest co najmniej nie na miejscu. Dyrektor nigdy nie miał zastrzeżeń do mojej pracy, sam fakt, że zostałam zastępcą kierownika działu świadczy o tym, że pracowałam dobrze - mówi Gabriela Bielińska. - Zwalnianie czy degradacja kogokolwiek za poglądy polityczne nie powinna mieć miejsca, dlatego nie zgadzam się na takie traktowanie!
Tymczasem dyrektor Bialskiego Centrum Kultury, Zbigniew Kapela, twierdzi, że zmiany kadrowe planował już od dłuższego o czym. Jak się od niego dowiedzieliśmy, jego pracownicy o tym wiedzieli. Sam prezydent nie rozumie całego zamieszania, o którym, jak mówi, nic nie wiedział. - Nikomu nie polecałem degradować jakiegokolwiek pracownika. Zaistniała sytuacja jest niezwykle przykra, a ja nie mam z nią nic wspólnego. Jeśli chodzi o domysły, przede wszystkim zwracam uwagę na to, że jeszcze tydzień temu kraj mówił o skutkach różnego rodzaju "nagonek", których konsekwencje, jak się przekonaliśmy, są tragiczne - podkreśla Michał Litwiniuk.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 5
Napisz komentarz
Komentarze