We wtorek, 5 lutego, całą rodzinę znaleziono w ich mieszkaniu znajdującym się przy ul. Pierwszego Pułku w Mińsku Mazowieckim. O godz. 14.22 policja powiadomiła straż pożarną, że nie może dostać się do lokalu i poprosiła o pomoc. Strażacy dostali się do mieszkania przez okno. Na miejscu zastali cztery nieprzytomne osoby. Lekarz rozpoczął reanimację. Bezskutecznie. Stwierdził zgon czterech osób. – Najprawdopodobniej przyczyną śmierci było zatrucie czadem. Mierniki gazowe jakich użyli strażacy wykazały śladowe ilości obecności tlenku węgla – wyjaśnia st. kpt. Kamil Płochocki ze straży pożarnej w Mińsku Mazowieckim. I dodaje, że czad mógł ulatniać się z gazowego piecyka, jaki znajdował się w domu i służył do ogrzewania mieszkania i wody. Kobieta miała 35 lat, mężczyzna 37 lat, a dzieci to 6- letni chłopiec i 3-letnia dziewczynka.
Prokuratura wraz z policją prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci czterech osób. Wdrożone zostały kluczowe dla sprawy czynności procesowe, przy czym ostateczne opinie biegłych, w szczególności biegłego z zakresu medycyny sądowej i biegłego z zakresu pożarnictwa znane będą za kilka tygodni. - Aktualne ustalenia wskazują, że przyczyną śmierci tych osób było zatrucie tlenkiem węgla. Mieszkanie było ogrzewane piecem gazowym, którego sprawność nie została dotychczas zakwestionowana. Wątpliwości na obecnym etapie sprawy wzbudza natomiast podłączenie pieca do kanału wentylacyjnego, do którego podłączone było też inne urządzenie, co mogło spowodować zakłócenie odprowadzania spalin - informuje prokurator rejonowy w Mińsku Mazowieckim Marek Sęktas.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 7
Napisz komentarz
Komentarze