Klientka popularnej sieci marketów w lutym 2016 r. zakupiła odkurzacz. Otrzymała na niego 3-letnią gwarancję. 2 tygodnie przed ich upływem sprzęt spalił się i przestał działać. Kobieta oddała go więc w bialskim Lidlu do naprawy. Nie spodziewała się wtedy, że procedura przedłuży się, a pracownicy będą dla niej niemili.
Pod koniec stycznia 2019 sprzęt AGD znalazł się z powrotem w sklepie. Tydzień później pani Grażyna dostała SMS-a z informacją, że reklamacja jest rozpatrywana, a kolejny tydzień później, że została przyjęta. 18 lutego, kiedy ponownie zadzwoniła na infolinię, powiedziano jej, że sprzęt jest do odebrania. Niestety tego samego dnia przekazano jej, że jednak trzeba czekać. 26 lutego pracownicy Lidla zadzwonili do pani Grażyny, że w związku z tym, iż złożyła ponowną reklamację, ma dalej czekać. – Czułam się zdezorientowana. Nikt nie potrafił udzielić mi rzetelnej informacji, za ile dni będę mogła odzyskać odkurzacz – podkreśla klientka. – Za każdym razem musiałam dzwonić na infolinię sama i naraziłam się na spore koszty. Raz kazano mi czekać przy telefonie. Minęło pół godziny i nic, dalej cisza, więc się rozłączyłam.
Sytuację czytelniczki przedstawiliśmy miejskiemu rzecznikowi konsumentów w Białej Podlaskiej Jolancie Marczuk. – Konsumentka dokonała zgłoszenia reklamacyjnego w trybie gwarancyjnym. Oznacza to, że rozpatrywanie reklamacji będzie się odbywało przez producenta albo przez podmiot upoważniony, np. serwis a nie przez sprzedawcę, bowiem sprzedawca będzie tutaj jedynie pośrednikiem.. Termin rozpatrzenia winien być zapisany w tymże oświadczeniu i może być różny, np. 14 dni, 1 a nawet 2 miesiące, gdyż określa go producent – podkreśla rzecznik.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 11
Napisz komentarz
Komentarze