Ulica Brzeska należy do dróg powiatowych. Mieści się przy niej kilka zakładów usługowych, dwa cmentarze oraz minimarket. Cechuje się zwartą zabudową, asfaltową powierzchnią i chodnikiem. – Mieszkam tu od lat, jestem emerytką i nie mam już sokolego wzroku – żali się jedna z mieszkanek ulicy – Nie rozumiem, dlaczego lampy gasną tak wcześnie, a my jesteśmy zmuszeni błądzić w egipskich ciemnościach.
– Moja córka pracuje do późnych godzin wieczornych i kiedy wraca z pracy, drżę o jej bezpieczeństwo. Dopóki nie da sygnału, że już jest w domu, nie mogę zasnąć – słyszymy od mieszkańca. W podobnym tonie wypowiada się też pani mieszkająca w pobliskim bloku – To trasa przelotowa z Łomaz do Piszczaca, często jeżdżą tu TIR-y i ciężki sprzęt, także nocą. W ostatnim czasie na odcinku, przy którym mieszkamy były trzy wypadki. Czy musi dojść do tragedii, aby samorządowcy w końcu zareagowali? Pytaliśmy wójta o powód gaszenia oświetlenia. Tłumaczył, że decyzja podyktowana jest oszczędnościami. Ale czy gmina musi oszczędzać na bezpieczeństwie jej mieszkańców? Czy wójt ma na względzie bezpieczeństwo osób starszych, schorowanych? – zastanawia się zatroskana kobieta.
O sporną kwestię zapytaliśmy wójta Jerzego Czyżewskiego. – Faktycznie, w Łomazach gasimy lampy o godz. 22, co jest standardową praktyką w wielu gminach. Decyzja wynika z faktu, iż nie tylko w dzień, ale również wieczorem natężenie ruchu, w tym pieszych, jest duże. Wiele osób wraca wtedy z pracy i chce bezpiecznie dotrzeć do domu. Lampy oświetlają gminę od września do kwietnia, kiedy dni są krótkie, a wieczory długie – podkreśla włodarz.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 11
Napisz komentarz
Komentarze