Jak ustaliliśmy do zdarzenia doszło 13 lutego, podczas operacji, wykonywanej przez zespół doświadczonych lekarzy i pielęgniarek. Składał się on z dwóch lekarzy specjalistów ginekologii i położnictwa, jednego lekarza w trakcie specjalizacji z zakresu ginekologii i położnictwa, instrumentariuszki i pielęgniarki. Operatorem był lekarz specjalista z zakresu ginekologii i położnictwa. Do zabiegu pacjentka była znieczulana przez lekarza anestezjologa i pielęgniarkę anestezjologiczną.
Niestety, 6 marca kobieta znów trafiła do szpitala z dolegliwościami bólowymi. By sprawdzić co jest tego przyczyną wykonano badanie RTG. Okazało się, że w jej jamie brzusznej tkwi chirurgiczna chusta. Następnego dnia pacjentka była operowana przez inny zespół specjalistów z zakresu ginekologii i położnictwa oraz chirurgii. Tym razem z udziałem ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego Andrzeja Kisiela. - Nie mogę udzielać w tej sprawie żadnych informacji, o wszystko proszę pytać dyrektora lub rzecznika placówki – mówi.
Wiadomo jedynie, że przebieg zabiegu i okres pooperacyjny przebiegł bez powikłań. W efekcie 9 marca kobietę wypisano do domu. Bezpośrednio po informacji o ponownej hospitalizacji pacjentki Dariusz Oleński, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej, powołał czteroosobowy zespół ekspertów, którego zadaniem było wyjaśnienie tego zdarzenia. 20 marca otrzymał raport z jego pracy. Nie stwierdzono w nim jednak żadnych zaniedbań w zakresie przestrzegania obowiązujących procedur w trakcie zabiegu operacyjnego a poszczególne kroki tam opisane zostały zachowane.
Co więc się stało? – Do zdarzenia niepożądanego doszło w wyniku nieumyślnego percepcyjnego błędu instrumentariuszki, skutkującego niewłaściwym policzeniem chust operacyjnych i nieprawidłowej rewizji pola operacyjnego – wyjaśnia Dariusz Oleński.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 20
Napisz komentarz
Komentarze