Mężczyzna wyprowadził się z mieszkania przy Polnej. - Wszystko, co chwilę trzeba było myć. O wywieszaniu prania, gdy wiał wiatr nie było mowy bo wiadomo, że zrobiłoby się brudniejsze niż przed włożeniem do pralki – mówi właściciel mieszkania przy ul. Polnej. Wyjaśnia, iż problem trwa już kilka lat. - Czarne chmury unoszą się w powietrzu i przemieszczają nawet o kilka kilometrów. Wszystko spowodowane jest sortowaniem węgla. Uważam, że trzeba coś z tym zrobić, więc zgłosiłem sprawę radnym oraz pani sołtys.
Z kolei mieszkaniec ul. Parkowej przyznaje, że ma czarne parapety i balkon, więc musi wszystko szorować dwa razy w tygodniu. Co miesiąc konieczne jest też mycie okien. - Tak jest w każdym bloku. Skarży się cała okolica. Pył przenoszony jest przez wiatr na duże odległości – zaznacza. I wyjaśnia, iż na pobliskim cmentarzu na wszystkich pomnikach nagrobnych zbiera się osad. Nie można też postawić kwiatów, nawet sztucznych, gdyż po kilku dniach robią się czarno-szare. - Sytuacja utrzymuje się już od dłuższego czasu, odkąd powstał tu skład węgla. Uważam, że to powinno być robione pod zadaszeniem albo cały czas powinny działać zraszacze, ale pewnie ze względu na koszty te działania nie są podejmowane – stwierdza mieszkaniec Małaszewicz.
Uciążliwość zanieczyszczenia powietrza potwierdza sołtys Małaszewicz, Kamila Korneluk.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 24
Napisz komentarz
Komentarze