Marek Torzewski (na ostatniej rozprawie, 24 września, złożył przed sądem oświadczenie o nieutajnianiu jego danych i wizerunku w mediach), przed Sądem Rejonowym w Białej Podlaskiej odpowiada za przywłaszczenie pomyłkowo przelanej przez BCK na jego konto kwoty 4550 zł. Pieniądze te miały trafić na początku 2018 roku do Witolda Matulki, który koncertował na zlecenie BCK w Białej Podlaskiej 21 stycznia. Pieniądze zamiast dla tenora Matulki zostały przelane tenorowi Torzewskiemu. BCK po roku zapłaciło Witoldowi Matulce, a sądownie dochodzi zwrotu spornej kwoty od Marka Torzewskiego właśnie.
Na sali rozpraw pojawił się Witold Matulka, artysta z którym na początku stycznia 2018 roku BCK zawarło pisemną umowę na występ, który miał odbyć się 21 stycznia 2018 roku. W umowie widniała gaża w wysokości 5 tys. zł brutto, a Matulka miał otrzymać przelewem na konto 4550 zł. – Umowę przygotowaną przez BCK podpisałem 4 stycznia, gdy pojawiłem się w Białej Podlaskiej. Nie weryfikowałem danych w niej zawartych, gdyż zawierzyłem osobie ją sporządzającej. Nie po raz pierwszy współpracowałem z tą instytucją. Poza tym nie pamiętam swojego numeru konta – zeznawał świadek. Przyznał, że gdy kilka dni po zrealizowanym koncercie pieniądze za występ się nie pojawiły, zaczął monitować sprawę w BCK. – Pracownicy nie umieli powiedzieć co się mogło stać. Księgowa poinformował mnie tylko, że kwota została przelana 19 stycznia – wspomina Matulka. – Bardzo długo się to nie wyjaśniało. Wreszcie mój mecenas sporządził pismo do BCK, że na drodze sądowej będziemy dochodzić swoich praw. Dopiero w kwietniu tego roku BCK przesłało mi należne za występ pieniądze.
Matulka do swoich zeznań dołączył w sądzie oświadczenie, w którym podnosi, że jest szykanowany i pomawiany przez oskarżonego na jego stronie internetowej. – Marek Torzewski publikuje tam dokumenty z moimi danymi wrażliwymi. Pomimo tego, że dwukrotnie napisałem do niego z prośbą o usunięcie tych informacji, nie zrobił tego – oświadczył. Jednocześnie prostował zarzuty oskarżonego, o to że podpisywał z BCK podwójne umowy. – Była jedna umowa w dwóch lub trzech egzemplarzach, z tą samą datą sporządzenia i tym samym numerem w ewidencji – zapewniał kilkukrotnie.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 1 października
Napisz komentarz
Komentarze