Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 16 kwietnia 2024 09:37
Reklama
Reklama

Biała Podlaska: Wezwanie za prawidłowe parkowanie

Jeden z naszych Czytelników  jest zbulwersowany działaniem Straży Miejskiej. - W poniedziałek z rana strażnicy miejscy dobijali się do moich drzwi. Potem znalazłem kartkę za wycieraczką mojego auta, że niby naruszyłem przepisy o ruchu drogowym. Tymczasem mój samochód stał na parkingu wspólnoty mieszkaniowej, do której należę – streszcza bialczanin. Komendant SM przyznaje, że występku nie było.
Biała Podlaska: Wezwanie za prawidłowe parkowanie

Antoni Giez mieszka w bloku na skrzyżowaniu Alei Tysiąclecia z ul. Kościuszki. Blok stoi frontem do Kościuszki, a od tzw. podwórza, na które wjazd jest z Al. Tysiąclecia, znajduje się parking wspólnoty, która jest właścicielem bloku i kawałka działki z parkingiem i wjazdem na postój z Alei właśnie. Parking wyłożony jest kostką z liniami wyznaczającymi poszczególne miejsca dla aut. Kończy się równo z linią budynku należącego do wspólnoty. Na parkingu jest mniej miejsc, niż lokatorów, którzy mają auta. Nie zawsze da się na nim zaparkować samochód. Ale auto pana Antoniego w poniedziałek, 14 października, rano, stało właśnie na parkingu wspólnoty.

W poniedziałek rano zaczęło się walenie w drzwi i dzwonienie domofonem. Nie otwierałem, bo nad ranem wróciłem z posiedzenia komisji wyborczej, byłem zmęczony – przyznaje mężczyzna. - Gdy później wyszedłem na zewnątrz zobaczyłem za wycieraczką samochodu zawiadomienie od Straży Miejskiej. Informowano mnie, że naruszyłem przepisy ruchu drogowego i mam się stawić w siedzibie SM, żeby wyjaśnić przyczyny niestosowania się do obowiązujących przepisów.

Mężczyzna rozejrzał się po parkingu i stwierdził, że jego samochód stojący akurat na skraju parkingu, sąsiaduje z autem, które ktoś postawił już poza parkingiem, na sąsiedniej działce. - Okazało się, że właścicielka tego właśnie samochodu, wjechała, przejeżdżając przez nasz parking, na działkę obok, z której nie ma innego wyjazdu. Gdy na naszym parkingu stoją samochody, wiadomo, że ona już nie wyjedzie. Rano prawdopodobnie wyjechać właśnie chciała i wezwała strażników miejskich – wyjaśnia sytuację pan Giez. Uważa jednak, że próba obarczenia go odpowiedzialnością za tę sytuację i informowanie, że naruszył prawo o ruchu drogowym, było grubą przesadą ze strony wezwanych strażników. - Jeszcze na zawiadomieniu dopisali mi „foto”, to chyba miał być dodatkowy straszak – mówi mężczyzna.

Cały artykuł znajdziecie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 22 października


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
On 24.10.2019 08:41
Parking wspólnoty mieszkaniowej jest własnością prywatną więc ani policja,ani straz miejska nie mają prawa nakładać tam kar.

K...l 23.10.2019 21:17
Straż Miejska to nic innego jak banda imbecyli - i to delikatnie mówiąc...

zapach ogórka 23.10.2019 14:24
Jeszcze mniej parkingów poróbcie hamy jedne! WIĘCEJ PARKINGÓW! Albo sprzedawać tyle mieszkań ile miejsc parkingowych!

Andrej 22.10.2019 23:12
Na narutowicza koles pali ciagle śmieciami, dym i smród na cale miasto, gdy dzwonie na SM ci mówią ze to taki węgiel!!! Kpina !!! SM wezcie sie w koncu do roboty !!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama