Sytuacja trwa wiele miesięcy i dotyczy jednego z bloków przy ul. Okopowej. – Dwa razy dziennie, rano i po południu do sąsiadki, która mieszka nade mną, przylatuje kilkadziesiąt głodnych gołębi. Kobieta dokarmia je. A na moim balkonie jest brudno – opowiada zdenerwowany Tomasz Ołowniuk. Mimo wielu próśb i rozmów pani dokarmiająca gołębie nie zaprzestała procederu. – Tak się nie da funkcjonować. W momencie, gdy ptaki się zlatują, robią kupy wprost na mój balkon i zadaszenie. Co więcej, jest niebezpiecznie, bo wpadają na szybę okien i drzwi i odbijają się. To jakiś koszmar. Wielokrotnie rozmawiałem z sąsiadami, jednak wypierają się wszystkiego – tłumaczy pan Tomasz.
Jak mówi, sprawę wielokrotnie zgłaszał policji i straży miejskiej. Mundurowi przyjechali, obejrzeli miejsce i rozłożyli ręce. Nie mogą podjąć żadnych kroków, gdyż w mieszkaniu nie górze nie ma oficjalnej hodowli gołębi, nie ma klatek. - Także nikt nie reaguje, a z problemem my, mieszkańcy zostaliśmy sami – irytuje się mieszkaniec ul. Okopowej. Rzecznik bialskiej policji, Barbara Pyrchla-Salczyńska potwierdza, że sprawa znana jest policji. – W tym roku odnotowaliśmy interwencję pod wskazanym adresem. Miała ona miejsce pod koniec maja i dotyczyła nielegalnej hodowli gołębi przez mieszkańca bloku – informuje rzecznik i zaznacza, że funkcjonariusze nie potwierdzili tego zgłoszenia. – W minionym roku w naszym bloku odremontowano elewację, a ptaki ją niszczą. Siadają na bloku obok, a kiedy jest pora karmienia i wychodzi sąsiadka z ziarnami, zlatują się, dziobią, jedzą, załatwiają się. Czasem się mylą i przylatują do mnie – mówi pan Tomasz. Zaznacza również, że na własną rękę postanowił walczyć z ptakami. – Zakupiłem płytę z odgłosem jastrzębia i włączałem ją w czasie karmienia, wystawiając głośnik na balkon. Ale po pewnym czasie przyzwyczaiły się i walka okazała się przegrana. Nie ma ratunku! Już nie wiem, co robić – załamuje ręce. O patowej sytuacji wypowiadają się również mieszkańcy sąsiedniego bloku, zaznaczając, że problemu mimo interwencji do tej pory nie rozwiązano.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 10 grudnia
Napisz komentarz
Komentarze