Zamieszanie wokół cięcia wstęgi na zakończonym odcinku drogi powiatowej z Grabanowa do Rokitna wynikło z faktu, że radny Tomasza Byliny (PiS), który uważa się za ojca chrzestnego sukcesu związanego z organizacją niespełna 14-kilometrowego odcinka, nikt nie zaprosił. - Ludzie oglądają relacje z otwarcia tej drogi i pytają mnie, czemu mnie tam nie było. „Zabiegałeś o te drogę, zbierałeś podpisy, a na otwarciu cię nie było” - tak mi mówią i pytają, czemu? – twierdzi radny Bylina i dodaje, że jeśli zarząd powiatu, czy Zarząd Dróg Powiatowych nie chcą widzieć radnego na takiej uroczystości, to mogą powiedzieć: - Możemy honorowo nie przyjechać, jeśli nie jesteśmy mile widziani, ale wypadałoby zaproszenie do radnych wysłać – uważa radny. - Nie daliście mi szansy, żebym mógł się popisać i was ugościć.
Zdaniem starosty Mariusza Filipiuka zaproszenie na otwarcie drogi nie leży w gestii ani zarządu powiatu, ani ZDP. - Zwyczaj odbioru dróg w naszym powiecie kształtuje się następująco – postanowił wytłumaczyć radnemu starosta. - To nie zarząd ani ZDP jest organizatorem takiego przedsięwzięcia. Inicjatywa leży zazwyczaj po stronie radnych z danego okręgu, w którym inwestycja powstała. Dziś panie radny wstajesz i upominasz się, że nie zostałeś zaproszony, w momencie gdy to ty się powinieneś wcielić w rolę gospodarza. Radni podnieśli rękę i zagłosowali za inwestycją za 16 mln zł w twoim okręgu, a ty upominasz się o zaproszenie. Jeśli chcesz podziękować kolegom, to zaproś ich na kawę i ciastko, bo to dzięki nim masz w swoim okręgu inwestycję za kilkanaście milionów – grzmiał starosta i przypomniał, że z dokumentów jakie posiada powiat wynika, że radny Bylina był wnioskodawcą chodnika w Grabanowie. - A ty mówisz, że 8 lat chodziłeś za tą drogą – kwituje starosta.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 10 grudnia
Napisz komentarz
Komentarze