Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 19 kwietnia 2024 05:35
Reklama
Reklama

Region: O Józefie, co do milicji strzelał, podlaskim wampirze i morderczym braterstwie

Słowo Podlasia nigdy nie bało się trudnych tematów. Dlatego jubileusz 40-lecia istnienia tygodnika stanowi okazję do przypomnienia wydarzeń, które na przestrzeni ostatnich czterech dekad odcisnęły swoje piętno nie tylko na mieszkańcach regionu. Spraw wstrząsających, szokujących i skandalicznych, które w swoim czasie absorbowały uwagę całego kraju.
Region: O Józefie, co do milicji strzelał, podlaskim wampirze i morderczym braterstwie

O jednym mówili - Podlaski Janosik, o drugim - Podlaski wampir. Pierwszy był najbardziej poszukiwanym przestępcą w Polsce na przełomie lat 70. i 80. Miał na koncie zabójstwo, nigdy nie rozstawał się z bronią, napadał, rabował, zastraszał ludność. Drugi dusił, gwałcił i bezcześcił zwłoki. Póki żył, wieczorami ulice miast na Podlasiu pustoszały a samotna kobieta była na nich rzadkością. Obaj sprowadzili ogrom nieszczęść na swe ofiary.

Podlaski Janosik
Józef Korycki urodził się w 1933 roku. W Radzyniu Podlaskim skończył liceum ogólnokształcące i zdał maturę. Po jednym z wyroków ucieka z zakładu karnego, ukrywa się na odludziu, za schronienie służy mu wykopana w lasach ziemianka, pomieszkuje też u samotnych kobiet. Dobrą passę przerywa milicja, która nakrywa go u jednej z kochanek. Ponownie trafia do więzienia. Później pojawia się w Białej Podlaskiej, gdzie 3 tygodnie pracuje w Zakładach Komunikacji Miejskiej. Szybko organizuje grupę przestępczą. Planują włamania do kościołów, napady z bronią na konwojentów przewożących pieniądze, a nawet obrabowanie klasztoru w Kodniu. Na szczęście do tego nie dochodzi. W październiku 1971 r. skazany zostaje na 4 lata pozbawienia wolności. (...)

Podlaski wapir
Jesień 1980 na Podlasiu to czas, gdy działał „Podlaski wampir” - Julian Kołtun. Zboczeniec atakował kobiety. Dwie z nich straciły życie, pozostałe uratował przypadek – nadjeżdżający samochód, drzwi otwierane na klatce schodowej czy przechodnie. Spotkanie z nim przypłaciły jednak głębokim szokiem, problemami psychicznymi i zdrowiem. Morderca i gwałciciel pochodził z okolic Świdnika. Gdy miał 10 lat umarła mu matka, a nowa partnerka ojca traktowała jego i rodzeństwo wyjątkowo okrutnie. Zawodówkę rzucił po pierwszym roku, później odbył kilka kursów przyuczających do pracy. W międzyczasie zaliczył włamanie i więzienie. Od 1972 roku mieszkał w Międzyrzecu, gdzie się ożenił. Zanim dokonał swych zbrodni siedział za gwałt. W 1979 r. przeprowadza się wraz z żoną do gminy Trzebieszów, pracuje na stacji kolejowej w Łukowie. Wydaje się, że w nowym miejscu i w nowym mieszkaniu rozpocznie też nowe życie. Ale nic z tego. Wkrótce staje przed łukowskim sądem za zagarnięcie mienia społecznego. W czerwcu 1980 r. podejmuje prace w Kolejowym Przedsiębiorstwie Robót Elektryfikacyjnych w Warszawie na stacji w Małaszewiczach, gdzie zostaje monterem sieci elektrycznej. (...)

Fortuny na granicy
Był czas, gdy południowe Podlasie a w szczególności Terespol rozsławiali w Polsce nie tylko przemytnicy i skorumpowani celnicy. O strefy wpływów w latach 90-tych walczyły tu też polskie i rosyjskojęzyczne organizacje mafijne. Nie było tygodnia, w którym nie dochodziłoby do brutalnych wymuszeń i rozbojów. Bandyckie fortuny rosły na przerzucie nielegalnych imigrantów, przemycie narkotyków, alkoholu i papierosów, kradzieżach, haraczach i egzekucjach długów.

Mieszkańcy Terespola śpią jeszcze, gdy nocą z 16 na 17 marca 1996 r. stojący w pobliżu miejscowego dworca kolejowego autokar zostaje otoczony przez kilkadziesiąt samochodów na warszawskich numerach rejestracyjnych. Wychodzą z nich rośli mężczyźni z kijami besjbolowymi i nożami, wybijają szyby w autobusie i dziurawią opony, próbują się również dostać do środka. Padają strzały, dwóch rannych napastników osuwa się na ziemię, reszta wsiada do pojazdów, uciekając taranują mający ich powstrzymać szlaban kolejowy. W wyniku policyjnej obławy udaje się zatrzymać kilkudziesięciu zamieszanych w strzelaninę osób. Wśród nich 7 stołecznych policjantów, którzy nielegalnie dorabiali w agencji ochroniarskiej, reszta to recydywiści i regularni gangsterzy. Ranni trafiają do szpitala. Starcie jest efektem wojny o teren pomiędzy dwoma warszawskimi agencjami. Pracownicy pierwszej z nich zostali wynajęci do ochrony grup turystycznych ze wschodu jadących pociągiem. Ze względu na grasujących na drogach bandytów ochroniarze mieli ich konwojować z Terespola do Warszawy.

Pobieranie haraczy, zwane reketem jest tak powszechne, że praktycznie nie ma dnia, w którym nie było przynajmniej kilku takich przypadków. Obrabowani kierowcy boją się mówić, cieszą się że uszli z życiem, nie stracili samochodu, czy większej ilości gotówki. Reketerzy boją się tylko policji kryminalnej, która od czasu do czasu urządza prowokacje. O zyski walczą też polskie i rosyjskojęzyczne organizacje mafijne, przerzucające do Polski gigantyczne ilości spirytusu i papierosów i korumpujące celników.

Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 17 grudnia

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Robin Hood 29.03.2020 07:51
Koszmarny, nieudolny tekst, pełen błędów. Korycki nie "miał na koncie zabójstwa"--wiemy tylko, że dokonał tego ktoś z jego grupy. Zestawianie człowieka, który walczył z komunizmem--tak, jak umiał--z pospolitym bandziorem jest obrzydliwe. Ukazała się ostatnio książka "Janosik Podlaski", która wreszcie uczciwie opisuje Koryckiego.

Ja 19.12.2019 18:42
To były czasy ? gwałty rozboje strzelaniny ach te czasy a teraz cisza spokój czasami tylko ktoś zabije rodziców a tak poza tym to spokój.

Reklama
Reklama
News will be here
KOMENTARZE
Autor komentarza: NamorTreść komentarza: Z kostkami jest taki problem, że faktycznie nie wiadomo co brać, osobiście mam kostkę z Bruk bet i sprawdza się świetnie - przetrwała całą zimę bez zmianData dodania komentarza: 17.04.2024, 11:59Źródło komentarza: Rzucał kostką brukową w okna byłej partnerkiAutor komentarza: czyt→ łłOTreść komentarza: Droga Rito: Kim były te Panie i dlaczego nie wiwdziały JAK się zachować. Kłoda Mł. to wieś. 2. Dlaczego pies, jest przetrzymywany w Kojcu. Może niech KTOŚ z Was, wlezie do kojca i pomieszka dwa lata. Wstaczy tydzień. Jest nagonka na wiejski styl życia. Mieszczanie, sobie chcą po wisi łazić, jak po ZofiiLasku. Nie znając i nie będąc znanym. Polecam bajkę o CzrwonymKapturku. Kończy się tak: Gajowy rozcina brzuszek Wilka i wyskakuje żywy Kapturek i Babcia. Pozdrawiam. Nie wiem, tylko, co robi SP. Chyba. A nie, oszukałem Was. I Dzieicko i Babcia, są już w kawałeczkach. Wilków nie ma : D : Ha ha PIW- już Was ostrzegałem, ASF Was niczego nie nauczył.Data dodania komentarza: 17.04.2024, 08:16Źródło komentarza: Obroniła dziecko własnym ciałemAutor komentarza: RitaTreść komentarza: Wlaściciele powinni wysoko karę płacić i odszkodowanie. Bo nie tylko w kłodzie psy latają i sa zagrozeniem na ulicach. Jeden właściciel by zapłacił spora grzywnę i dszkodowanie może wtedy następne właściciele by psy na posesji zamkniętej trzymali.Data dodania komentarza: 16.04.2024, 19:08Źródło komentarza: Obroniła dziecko własnym ciałemAutor komentarza: lgbtTreść komentarza: Odpadł przez uchwałę czy inni byli lepsi. Jasnowidz jesteś czy co.Data dodania komentarza: 16.04.2024, 17:09Źródło komentarza: Uchwała anty-LGBT odcięła miasto od pieniędzyAutor komentarza: Mieszkaniec miasta.Treść komentarza: PO wyborach, to mieszkańcy mogą się teraz cmoknąć w czoło. Woda ciepła, zimna i ogrzewanie już na pewno nie stanieją. Bardzo dziękujemy fajnopolakom z Białej za świetny wybór :) :) Teraz dzięki wam spadająca liczba młodych mieszkańców tego miasta będzie malała jeszcze bardziej :)Data dodania komentarza: 16.04.2024, 13:24Źródło komentarza: BIAŁA PODLASKA: Tanieje ciepło, co z czynszami
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama