Riad Haidar z pracą na oddziale pożegnał się z ostatnim dniem grudnia. Przyznaje, że tuż przed terminem kończącej się umowy, jaką miał z placówką, zaproponowano mu dalszą pracę, ale bez funkcji ordynatora. Na to nie przystał. - Dostałem tzw. propozycję nie do odrzucenia. Dostaniesz pieniędzy ile chcesz, dostaniesz ile chcesz dni wolnych, ale nie będziesz prowadził oddziału – mówił do zebranych przed szpitalem 2 stycznia, były ordynator. - Tą propozycją chciano mnie zdegradować i upokorzyć. Moja umowa jest z państwem, moja umowa jest z pacjentami, moja umowa jest ze społeczeństwem. Moja umowa wynika z mojego zawodu. Nie mogłem przyjąć proponowanej mi umowy, bo ona jest dobra dla kogoś, kto jest materialistą, ale dla mnie jest haniebna.
W sprawie doktora głos zabrał Jerzy Owsiak, sprawą z urzędu zajął się rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Pismo do dyrektora szpitala skierowali też pracownicy oddziału neonatologicznego. Podczas pikiety pod szpitalem głos zabrał również kolega z ław poselskich Riada Haidara, Tomasz Zimoch w tej kadencji poseł KO. - Polityka powinna być jak najdalej od szpitala, chorego i służby zdrowia. Najważniejsza jest fachowość, uczciwość i serce do pracy. Żadnej osoby nie można tak traktować, jak potraktowano doktora Haidara. Nie można tak upokarzać osoby z takim dorobkiem. Panie dyrektorze, niech pan zmieni tę decyzję – apelował Zimoch.
Na biurko dyrektora szpitala wpłynęła petycja w sprawie przywrócenia Riada Haidara na stanowisko, podpisana wówczas przez ponad 6 tys. osób. Swoje doświadczenia z kontaktów z lekarzem przekazywali zebranym pod szpitalem rodzice jego małych pacjentów. Zebrani mogli niejednokrotnie usłyszeć, że ich dzieci żyją tylko dzięki interwencji i opiece Riada Haidara i jego zespołu. W tłumie byli jednak i tacy, którzy z lekarzem nie mieli styczności w szpitalu, a ich dzieci nie były jego pacjentami. - Jestem tu dziś, bo to co się stało jest niegodziwe. Tak się po prostu z ludźmi nie robi. Mam nadzieje, że nasza tu obecność spowoduje jakąś refleksję u władz szpitala. Ludzie są zbulwersowani i się na to nie godzą – mówi bialczanka, pani Małgorzata.
Wśród zgromadzonych pod szpitalem słychać więc było okrzyki „hańba” i „murem za Haidarem”.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 7 stycznia
Napisz komentarz
Komentarze