Dlaczego 14-latek zaatakował? – próbują ustalić śledczy. Wygląda na to, że zaplanował tę zbrodnię, działał metodycznie. W sobotę 25 stycznia około godziny 20 czekał na domowników w kuchni, trzymając w rękach długi nóż i młotek. Jego ojciec był wtedy w pracy. Pierwsza weszła macocha Ewelina W., więc rzucił się na nią z nożem. Próbowała uciekać, ale dopadł ją i zadał dziewięć ciosów w brzuch i szyję. W obronie 38-latki stanął jej 18-letni syn Szymon, uczeń I LO w Chełmie. 14-latek w szale miał ogromną siłę. Młotkiem uderzył w głowę przybranego brata, starszego, wyższego i lepiej zbudowanego. Cios był tak silny, że 18-latkowi pękła czaszka. Młody napastnik pociął mu nożem ręce, szyję i klatkę piersiową. Słaniający się na nogach 18-latek wraz ze swoją 16-letnią siostrą zdołali uciec do sąsiadów, a ci wezwali pomoc. Ponoć dziewczyna także miała zginąć. Nastoletni zbrodniarz planował oszczędzić tylko 2-letnie dziecko, bo tylko z nim łączyły go więzy krwi, mieli bowiem wspólnego ojca.
Po kilku minutach na miejsce tragedii przyjechały dwie ekipy pogotowia oraz policyjne radiowozy. 14-latka nie było już w domu. Ratownicy medyczni natychmiast przystąpili do reanimacji kobiety. Niestety 38-latki nie udało się uratować. Kiedy ojciec 14-latka i mąż ofiary przyjechał do domu, zobaczył jak 2-letnia córeczka tuli się do martwej matki. Przerażony najpierw pomyślał, że mała też nie żyje. Do szpitala w ciężkim stanie przewieziono 18-letniego Szymona. - Karetka zabrała go z licznymi ranami na rękach, szyi i klatce piersiowej. Miał także złamaną kość czaszki. Przeszedł operację. Przebywa na oddziale ortopedii. Jego stan jest już stabilny. 18-latek jest pod opieką psychologów – informuje Lech Litwin, dyrektor ds. medycznych szpitala w Chełmie.
Zaalarmowani funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania młodego napastnika, który zaraz po zdarzeniu, z nożem i młotkiem w ręku, opuścił dom. Zakrwawiony poszedł do Chełmskiego Domu Kultury, gdzie w sali widowiskowej trwał spektakl teatru, a w sali na parterze odbywała się próba zespołu pieśni i tańca. - Akurat mieliśmy przerwę. Rozmawialiśmy w holu, gdy nagle do ChDK-u wszedł młody chłopak. W rękach trzymał nóż i młotek. Krew kapała na podłogę. Zrobił kółko i wyszedł. Wybiegłem za nim. Zadzwoniłem na policję i informowałem, w którą stronę idzie – relacjonował nam jeden z artystów. - Policjanci zatrzymali go na ulicy Starościńskiej. Nie stawiał oporu. Kiedy podjechał radiowóz, odrzucił nóż i młotek. Wykonywał polecenia funkcjonariuszy, położył się spokojnie na ziemi, tak jakby czekał na zatrzymanie – opowiadał muzyk.
Makabryczne wydarzenia wstrząsnęły całą Polską. Na jaw wyszły niepokojące szczegóły z życia Łukasza. Okazuje się, że chłopak już od jakiegoś czasu fascynował się zbrodnią. Ponoć zmienił się całkowicie pół roku temu. Był pod wrażeniem Marii Goniewicz – to pseudonimem morderczyni Zuzanny M. z Rakowisk, która w 2014 roku razem z Kamilem N. brutalnie zamordowała jego rodziców. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 11 lutego
Napisz komentarz
Komentarze