Na początku stycznia Daniel Dragan (Porozumienie Samorządowe 2018) na facebooku zamieścił dwa wpisy, które szczególnie wstrząsnęły jego kolegami z rady powiatu, reprezentującymi klub PiS. W tym z 2 stycznia napisał: „Partyjni koledzy winni zwolnienia dr. Haidara oburzyli się za nazwanie ich idiotami. Teraz okazuje się, że dodatkowo byli również frajerami. W ten sposób rozkłada się administrację, wojsko czy służbę zdrowia. Specjalistów zastępują partacze”. Radni z PiS wypomnieli wiceprzewodniczącemu również wcześniejszą ekwilibrystykę słowną prezentowaną w sieci, i wskazali na wpis z grudnia ubiegłego roku, w którym Dragan obwieszczał: „Adrian zaorał sam siebie”, co uznali za obrazę prezydenta RP.
Nad Danielem Draganem zebrały się więc czarne chmury. Do planu obrad styczniowej sesji wpisano punkt dotyczący odwołania wiceprzewodniczącego rady. Ten miał okazję publicznie przedstawić swoje stanowisko, ale pierwsza próba nie wypadła korzystnie. Radny obstawał bowiem, że przytoczone wypowiedzi były wyrażane przez Daniela Dragana – osobę prywatną, na prywatnym profilu w internecie. - Te wypowiedzi prywatne nie wypełniają znamion mojej działalności publicznej. Jeśli ktoś poczuł się zniesmaczony tymi prywatnymi wypowiedziami, to jest mi przykro. Natomiast prosiłbym, żeby, jeśli chcecie mi coś zarzucać, to przedstawiać moje wypowiedzi w pełnym kontekście. Te przytoczone były go pozbawione – bronił się wiceprzewodniczący. Uważa, że obraźliwe dla kolegów z PiS zapisy, publicznymi stały się dopiero, gdy ci złożyli wniosek o odwołanie Daniela Dragana. - Dopiero wówczas te wypowiedzi zaczęły żyć w obiegu publicznym – twierdził.
Oświadczenie wiceprzewodniczącego wywołało jeszcze większą irytację opozycji. - Panie radny Dragan, w radzie nie ma osób prywatnych. Dopóki jest pan radnym, jest pan osoba publiczną. Do statusu osoby prywatnej wróci pan, gdy przestanie być radnym – dowodził radny Marek Uściński. Jego kolega z klubu, Marian Tomkowicz stwierdził, że nie poczuł się przeproszony, gdyż nie padło z ust Dragana stwierdzenie „przepraszam was koledzy radni”. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 11 lutego
Napisz komentarz
Komentarze