Głosowanie nad uchwałą poprzedziło wystąpienie starosty Katarzyny Klimiuk, która przedstawiła sytuację ekonomiczną „Łosiczanki” i poinformowała, że bilans spółdzielni zamyka blisko 20 tysięczna strata. Starosta przedstawiła także plan naprawczy, zgodnie z którym należałoby pomyśleć o zmianie osoby na stanowisku prezesa, bardziej szczegółowo monitorować działalność spółdzielni i częściej ją kontrolować.
Głos w tej sprawie zabrał też radny Michał Soszyński – Mówimy o większej kontroli, ale ja nie słyszałem by od kontroli komuś przybyło pieniążków i zleceń. Nie wiem więc, czy większa kontrola coś da. Kontrola nad spółdzielnią jest już przecież sprawowana przez panią starostę od blisko 1,5 roku, więc jak do tej pory było to kontrolowane skoro teraz należy tę kontrolę zwiększać? – dopytywał. Jego zdaniem, mimo, że strata wygenerowana przez spółdzielnię nie jest duża, to jednak zadanie aktywizacji zawodowej powinny wykonywać urzędy pracy, a nie spółdzielnie socjalne, które tylko dublują te zadanie. (..)
Stanowisko Katarzyny Klimiuk poparła radna Bożena Niedzielak. – Idea powstania spółdzielni nie zrodziła się ot tak. Nad tym tematem zastanawialiśmy się ponad rok – mówiła. Wspomniała też, że decyzję poprzedziła wnikliwa analiza działalności takiej spółdzielni w sąsiedniej gminie Wodynie. Zauważyła, że w pierwszym roku działalności tamtejsza spółdzielnia także odnotowała stratę, co wynikło z faktu, że musiała kupić potrzebny do funkcjonowania sprzęt. Jej zdaniem „Łosiczanka” jest po prostu źle zarządzana i nadzorowana. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 18 lutego
Napisz komentarz
Komentarze