Trzy lata temu w grudniu, radzynianie podnieśli alarm. Łabędzie, ozdoba radzyńskich stawów przy pałacu Potockich, zaczęły chorować. Wychodziły z wody na ulice. Mieszkańcy zganiali je z ulicy, bo ptaki wychodziły z ostoi na zamarznięte ulice. Jedna z uczestniczek takiej akcji relacjonowała ją radnym na ówczesnej grudniowej sesji. Jak wspominała, ludzie zatrzymywali pędzące ulicą samochody i zmusili skołowanego ptaka, który znalazł się na ulicy, do przemieszczania się w kierunku stawów.
Wówczas mieszkańcy szukali pomocy u służb. Okazało się, że zasadnie, bo łabędzie wymagały ludzkiej interwencji, część była chora. Dwa w okresie tamtej późnej jesieni i rozpoczynającej się zimy, padły.
Sytuacja sprzed trzech lat mocno wryła się w pamięć radzynian, bo gdy w tym roku pojawiły się pierwsze mrozy, o kondycję radzyńskich łabędzi i opiekę nad nimi dopytuje radny miejski Piotr Skowron.
– Były w poprzednich latach sytuacje, w których nasze łabędzie wychodziły zimą na ulice. Miałem też telefon od mieszkanki, która takiego łabędzia znalazła wieczorem. Co należy zrobić, jeśli urząd jest już zamknięty, a na przykład dojdzie do przymarznięcia łabędzia, bo przecież takie sytuacje się zdarzają – dopytuje radny Skowron.
Naczelnik wydziału komunalnego, Radosław Mazur zapewnia, że z urzędnikami magistratu mieszkańcy mogą się kontaktować o każdej porze. Miasto jest też w stanie zapewnić opiekę potrzebującym łabędziom.
– Mamy podpisaną umowę z gospodarstwem rolnym, gdzie przy złej aurze takie zwierzęta mogą być zaopiekowane – informuje. Dodaje, że urzędnicy już zajęli się ptakami. – Teraz, gdy już spadła temperatura, nasze łabędzie są przez pracowników miasta dokarmiane – dodaje naczelnik Mazur.
Dzikie zwierzęta są własnością skarbu państwa, o czym przypomina Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Lublinie. Praktyka jest jednak taka, że samorządy często obejmują je opieką, jeśli te zamieszkują powiedzmy teren miast. Wynika to między innymi z uchwał o utrzymaniu porządku na terenie gmin.
Napisz komentarz
Komentarze