To już kolejna próba zlokalizowania zbiorowych mogił żołnierzy AK, WiN, BCH i NSZ oraz ludności cywilnej, na których wyroki śmierci wydawał sąd wojskowy przy działającym na tym terenie sztabie 2 Armii Wojska Polskiego. Sądowych mordów dokonywano na przełomie lat 1944/45.
Nikt nie ma wątpliwości, że mogiły ze szczątkami pomordowanych na Uroczysku Baran, zwanym Małym Katyniem, istnieją. W 1990 roku wszczęte zostało śledztwo przez Prokuraturę Rejonową w Radzyniu Podlaskim. Wówczas w ciągu dwóch kwietniowych dni, z wyznaczonego obszaru ekshumowano 12 ofiar, ale nie udało się ich zidentyfikować. Ciała nosiły ślady złamań, a na czaszkach ofiar były ślady postrzałowe oraz zadane tępym narzędziem. Według zeznań świadków i dokumentacji, w której posiadaniu jest IPN, należy domniemywać, ze ofiar pochowanych na tym terenie jest znacznie więcej. Regionaliści twierdzą, że ta liczba może wynosić około 1,5 tysiąca.
Archeologów wspierali saperzy z Jednostki Wojskowej nr 3248 w Dęblinie, którzy badali teren pod kątem skupisk łusek z broni używanej przez sowietów. - Takie informacje są dla nas bardzo istotne, bo dają wiedzę o miejscu możliwych egzekucji – informowali nas na miejscu podczas prowadzonych prac archeolodzy. – Niestety dużo złego robią od lat tzw. poszukiwacze skarbów, którzy łuski wybierają. Ich wartość jest praktycznie żadna, bo jest ich w bród, ale ich zabranie z lasu powoduje, ze nasza praca jest znacznie utrudniona. Gubimy istotny ślad - tłumaczyli eksperci.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 26/2018
Napisz komentarz
Komentarze