Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 9 maja 2024 22:48
Reklama
Reklama

Córka, wesoła w domu, na zewnątrz staje się zalękniona

Bardzo martwi mnie moja 9-letnia córka. Maja jest fajną, wesołą dziewczynką, ale w rodzinie. Gdy wychodzimy, staje się zalękniona i długo trwa zanim w nowym miejscu nawiąże jakąś znajomość. Czasem na mieście nawet nie chce podejść do koleżanki z klasy, która też jest z mamą. Boi się iść na zajęcia dodatkowe, bo "nie będzie nikogo znała", choć widzę, że miałaby ochotę. Czasem prosi mnie, abym z nią poszła, ale ona ma już 9 lat i wydaje mi się, że powinna już sobie radzić w takich okolicznościach. Co zrobić?
Córka, wesoła w domu, na zewnątrz staje się zalękniona

Każdy z nas jest inny, ma inną wrażliwość, inny temperament, inne zainteresowania, inny charakter. Różnimy się między sobą osobowościami. Niektóre z tych różnic można zmienić, niektórych, jak temperament, zmienić się nie da.

Z tego, co pani pisze, wynika, że Maja jest dziewczynką delikatną, wrażliwą, w nowych sytuacjach nieśmiałą i szybko odczuwającą lęk. Żeby jej pomóc, trzeba więc na początek zaakceptować ją taką, jaką jest. Szczególnie tę akceptację córka musi czuć ze strony swoich najbliższych. Maja nie może myśleć, że chce ją pani na siłę zmienić, że jej cechy pani nie odpowiadają, że nie spełnia pani oczekiwań. Takie przekonanie dziecka o sobie i o rodzinie wpłynie tylko na pogłębienie się jej lękowych zachowań.

Maja w szczególny sposób potrzebuje poczucia bezpieczeństwa i upewnienia, że jest kochana bezwarunkowo. Proszę nie patrzeć przez pryzmat dzieci koleżanek, które, mając 9 lat, są lub były takie a takie. Jeszcze raz podkreślam – każdy z nas jest inny i każdy dla swojego pełnego rozwoju potrzebuje stawiania wymagań zgodnie ze swoimi możliwościami – ani za niskich, ani za wysokich.

W chwili obecnej jest tak, że Maja potrzebuje pani wsparcia w zadaniach społecznych (wejście w kontakt z koleżanką, wyjścia na nowe zajęcia, zrobienie zakupów). Pani obecność bądź nawet pewna ingerencja są jej potrzebne, by poczuć się bezpieczniej i przełamać swój lęk. Proponuję więc towarzyszyć na razie Mai w trudnych dla niej doświadczeniach, a nie "wypychać jej na siłę przed siebie", ponieważ narażona na zbyt intensywny stres nie podoła stawianym jej zadaniom.

W przypadku córki – jestem przekonana – sprawdzi się metoda "małych kroczków", a więc wolnego, stopniowego przekraczania swoich ograniczeń i pokonywania barier. Proszę z Mają rozmawiać o konkretnych sytuacjach z jej życia i pytać jakiego wsparcia od pani by oczekiwała. Ustalać z nią kolejne etapy w przezwyciężaniu nieśmiałości. A przede wszystkim chwalić, chwalić i jeszcze raz chwalić nawet za najmniejsze osiągnięcia. Poczucie akceptacji oraz pozytywny obraz siebie samego potrafią bowiem uskrzydlić, dać wiarę we własne siły i doprowadzić tym samym do sukcesu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama