– Z dezaprobatą obserwowałem styl rządzenia opierający się na wykorzystywaniu urzędu do prywatnych celów. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym parkować służbowy samochód pod własnym domem. To narzędzie pracy, które nie powinno być wykorzystywane do przemieszczania się chociażby z własną rodziną. Władza to służba a nie przywileje – mówił o swoim poprzedniku, w trakcie trwania kampanii wyborczej Michał Litwiniuk, wówczas jeszcze kandydat na prezydenta Białej Podlaskiej.
Nie minęły dwa miesiące od momentu, gdy bialczanie powierzyli mu zarządzanie miastem, a jego czyny zaprzeczyły danemu słowu. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku Kancelaria Prezydenta wydała 4 905,24 zł na zegarek dla prezydenta i telefon dla jego zastępcy. Faktura została opłacona przez Wydział Informatyki i Łączności Urzędu Miasta Biała Podlaska, 27 grudnia 2018.
Ekspres pierwszym zakupem
– Szanuję nasze miejskie, publiczne pieniądze i nie wydaję ich w sposób nieuzasadniony i tam gdzie nie ma takich potrzeb. Koszty naprawy starego ekspresu były za duże, dlatego za około trzy tysiące złotych kupiliśmy nowy sprzęt – mówił Litwiniuk 31 stycznia, podczas internetowego spotkania na żywo z mieszkańcami Białej Podlaskiej. Odnosił się wówczas do zakupu nowego ekspresu do kawy do swojej kancelarii. Wydatek rzędu trzech tysięcy złotych tłumaczył potrzebą wymiany starego, jak podkreślał awaryjnego sprzętu.
Zagadkowy zegarek
Okazuje się, że w tym samym czasie ratusz zakupił nowy zegarek dla prezydenta i telefon komórkowy dla jego zastępcy. Oba gadżety kosztowały 4 905,24 zł. O ile telefon komórkowy można uznać za narzędzie pracy, to jak wytłumaczyć zakup zegarka, który prezydent tak dumnie prezentuje na ręce?
– Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, do wykonywania jakich zadań i obowiązków prezydenta jest potrzebny smartwatch! – nie kryje oburzenia Krzysztof Jakubowski, prezes lubelskiej Fundacji Wolności, dbającej min. o przejrzystość finansów publicznych. – Mieliśmy kiedyś w Lublinie taką sytuację, że z publicznych pieniędzy zakupiono etui do telefonu, co bardzo zbulwersowało mieszkańców miasta. Nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją, żeby urząd kupił swojemu pracownikowi służbowego smartwatcha. Ciekaw jestem uzasadnienia do jakich celów zakupiono ten gadżet – dodaje prezes Fundacji Wolności.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 11
Napisz komentarz
Komentarze