Mała uliczka w centrum miasta w urokliwym sąsiedztwie odnowionego kościółka i przedszkola jest od lat udręką zarówno dla kierowców, jak i mieszkańców. Mowa o ul. św. Stanisława w Łosicach. Jej stan jest za katastrofalny. Dziury w jezdni, brak poboczy i chodników dla pieszych a także ignorowanie oznaczeń drogowych przez kierowców to główne problemy, z jakimi borykają się ludzie.
Ryszard Jaszczuk, łosiczanin zamieszkały przy wspomnianej ulicy od wielu lat zabiega o remont drogi. Bulwersuje go jej stan, zwraca również uwagę na kwestie bezpieczeństwa w tym rejonie. - Jeden problem to te dziury. Nawierzchnia wymaga remontu, to jest niezaprzeczalny fakt. Nieustannie więc dopytuję drogowców, kiedy w końcu zrobią tę ulicę. Po deszczu tworzą się tu olbrzymie kałuże a przejeżdżające po niej samochody rozbryzgują wodę na posesje, ogrodzenia i domy - relacjonuje.
Mężczyzna mówi też o innych uciążliwościach. - Proszę spojrzeć jak u sąsiada zniszczone jest ogrodzenie drewniane. Jednak to nie jedyny problem. Mamy tu oznaczenie, że jest to strefa zamieszkania, obowiązuje ograniczenie prędkości do 20 km/h, mimo to wielu kierowców zupełnie ignoruje to oznakowanie, pokonując trasę z bardzo dużą prędkością. Tymczasem przecież tutaj jest przedszkole, chodzą dzieci. Na piratów drogowych uważać muszą również przechodzący tędy dorośli. Dlatego potrzebne są także progi zwalniające - alarmuje Ryszard Jaszczuk.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 22
Napisz komentarz
Komentarze