Do tej pory miasto podzielone było na siedem stref. W ubiegłym roku 1,6 mln zł rozdzielone było według zasad przyjętych od czasu powołania formuły. Każda strefa otrzymywała 80 tys. zł, a druga połowa rozdzielana była między nie, w wysokości proporcjonalnej do liczby mieszkańców danego obszaru. W tym roku bialczanie zadysponują kwotę przeznaczoną na Budżet Obywatelski inaczej. Będą projekty małe i duże. Taka formuła wzbudziła kontrowersje w radzie miasta.
- Gdy przejrzałem zasady, na jakich ma się opierać nowy BO, to się przeraziłem. Odchodzimy od obywatelskości – recenzował nową propozycję podziału funduszy w ramach BO, Marek Dzyr, radny klubu Zjednoczonej Prawicy.
W propozycji zawartej w projekcie uchwały przedłożonej radzie podczas sesji 29 maja pojawił się bowiem podział na projekty duże i małe, które będą w ramach BO realizowane. „Projekty małe to takie, których łączny koszt realizacji brutto mieści się w kwocie od 50 000 zł do 200 000 zł, przy czym łączna kwota zarezerwowana w budżecie obywatelskim na ich realizację wynosi 600 000 zł.” Natomiast projekty duże określono jako te, których koszt realizacji brutto mieści się w granicach od 200 001 zł do 600 000 zł. Przy czym zaznaczono, ze mają to być inwestycje związane z remontami, budową bądź przebudową infrastruktury. Całkowita kwota, jaką miasto przeznacza na realizację BO w 2021 roku, to 1,8 mln zł. (...)
Ale zdaniem Bogusława Broniewicza to właśnie do tej pory miasto realizowało z pieniędzy BO zadania, które powinno wykonywać z własnych środków budżetowych.
– Robione były chodniki, fragmenty ulic. Ja rozumiem natomiast, że BO to ma być coś „ponad”, coś dla całego miasta. Jak w tym poszatkowanym budżecie zrealizować choćby pomysł na stworzenie „kopert życia”? – zastanawiał się przewodniczący rady miasta. – Chcemy iść naprzeciw potrzebom ogółu mieszkańców, nie tylko grupce. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 9 czerwca
Napisz komentarz
Komentarze