Pierwszy wniosek państwo Szelest do WIOŚ złożyli 13 listopada 2018 r. Dwa tygodnie później pismo trafiło do Jerzego Trocia, wójta gminy Kodeń. Choć sprawie nadano oficjalny bieg, nie było rezultatów. Jan Szelest poinformował WIOŚ 8 marca 2019 r., iż podkłady kolejowe jeszcze nie zostały usunięte z działki jego sąsiada. - Na podstawie informacji uzyskanych od państwa Szelest oraz własnych ustaleń stwierdzono, że działania wójta gminy Kodeń były niewystarczające w tej sprawie. W związku z tym podjęto decyzję o przekazaniu sprawy radzie gminy Kodeń celem podjęcia stosownych działań. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy informacji o sposobie załatwienia sprawy – informuje redakcję Edward Dec, kierownik delegatury WIOŚ w Białej Podlaskiej. Wyjaśnia też, że posiadacz odpadów zobowiązany jest do niezwłocznego ich usunięcia.
Dodaje, że w tym przypadku decyzję może wydać wójt. Przyznaje również, że zużyte drewniane podkłady kolejowe są niebezpieczne dla środowiska. Zaznacza, że przedstawiciel WIOŚ był na miejscu i stwierdził, że podkłady wciąż są na działce Bogusława Kostkiewicza. -Nawet jeśli podkład kolejowy ma ponad trzydzieści lat, nadal jest odpadem. Nigdzie w przepisach nie jest wyszczególnione, że po tym czasie przestaje być niebezpieczny – mówi Edward Dec.
Tymczasem właściciel działki twierdzi, że drewno, które tam leży to sosnowe bale. - Służą do wzmocnienia skarpy przed osuwaniem ziemi. Wkopane w ziemię na głębokość 30 cm i owinięte plastikową folią budowlaną stosowaną jako izolacja fundamentów – zapewnia Bogusław Kostkiewicz właściciel działki pytany o użycie podkładów kolejowych.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 23
Napisz komentarz
Komentarze