Niko miał prawdopodobnie około 13 lat. Prawdopodobnie, bo weterynarze z Puław nie byli w stanie dokładnie określić jego wieku, ze względu na jego stan. Psa do Puław dostarczyli mieszkańcy Białej Podlaskiej. Ludzie, którym los zwierząt nie jest obojętny, choć nie działają w żadnych organizacjach prozwierzęcych.
Widziały jego gehennę
Zły stan psa zaniepokoił panie Bożenę i Danutę. Obserwowały często jego spacery z właścicielami. – Widziałam, że coś się z tym psem dzieje, że jest mocno chudy, ale wówczas wszyscy mówili, że po prostu jest chory – opowiada pani Danuta.
W połowie grudnia widząc, że pies znów został wyprowadzony na spacer i że się przewraca, nie dając rady chodzić, postanowiła zareagować. Wraz z sąsiadami zdecydowali, że trzeba zawiadomić Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. To była już druga, jak mówią sąsiedzi, interwencja w sprawie Niko w krótkim czasie. Po pierwszej pies trafił na badania weterynaryjne i wrócił do właścicieli. Za drugim razem, psa odebrano, a dom tymczasowy zaoferował mu jeden z sąsiadów.
- Jednak zobaczyliśmy, że nie damy sobie z nim rady. Zaczęliśmy szukać pomocy profesjonalistów. Wrzuciłam post na swoją tablicę na Facebooku i w półtorej godziny zgłosiły się ośrodki dla zwierząt. Gdybym wiedziała, że te instytucje tak szybko reagują, szybciej szukałabym pomocy – mówi inna interweniująca, pani Bożena. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 29 grudnia
Napisz komentarz
Komentarze