Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 marca 2024 02:10
Reklama
Reklama

Ostatni jubileusz zespołu z Hruda

Niedawno Zespół Obrzędowo-Śpiewaczy z Hruda obchodził 25-lecie działalności. Przez ćwierć wieku kultywował tradycje ludowe południowego Podlasia, a członkowie grupy zdobyli wiele nagród na przeglądach i konkursach. Przeżyli razem wiele radosnych chwil, które dziś z rozrzewnieniem wspominają. Był to jednak ostatni wspólny jubileusz zespołu, bo wraz z obchodami 25-lecia kończy on swą działalność.
Ostatni jubileusz zespołu z Hruda

Autor: fot. UG Biała Podlaska

27 lutego swój jubileusz 25-lecia obchodził jeden z najstarszych zespołów, działających przy Gminnym Ośrodku Kultury w Białej Podlaskiej – Zespół Obrzędowo-Śpiewaczy z Hruda.

Podczas uroczystości nie zabrakło przedstawicieli władz samorządowych, z wójtem Wiesławem Panasiukiem na czele oraz skarbnikiem gminy Krzysztofem Radzikowskim. Wśród gości pojawiły się delegacje innych gminnych zespołów, by złożyć życzenia i odśpiewać „Sto lat”. W całości był natomiast najbardziej zaprzyjaźniony z jubilatami zespół „Zorza” z Cicibora Dużego, z którym grupa z Hruda organizowała wspólnie imprezy i wielokrotnie razem występowała. Nie obyło się też bez upominków i pamiątkowych zdjęć, a każdy członek zespołu otrzymał kolaż ze swoimi zdjęciami z występów. Była to jednak ostatnia taka okazja do wspólnego świętowania, bo po 25 latach działalności zespół z Hruda kończy swoją działalność.

Podpora kulturalnej działalności

Panie mają już bowiem swoje lata, a w związku z tym i problemy zdrowotne, które nie pozwalają im na kontynuowanie działalności w dotychczasowym zakresie.

– Zespół został rozwiązany z powodu wieku pań, większość z nich jest już po osiemdziesiątce, jedna niedawno skończyła 90 lat, więc nie mają już tyle siły, pojawiają się choroby, skład się wykrusza, więc stąd decyzja o zakończeniu działalności – przekazuje Jolanta Zając, opiekun zespołu i instruktor GOK w Białej Podlaskiej.

Przypomina też, że zespół w Hrudzie powstał wraz z założeniem klubu kultury w miejscowości.

– Było to w czerwcu 1996 roku, wtedy i ja rozpoczęłam tutaj pracę, a już pod koniec tegoż roku rozpoczęliśmy z zespołem pierwsze próby, wyklarował się skład. Dokładnie 8 stycznia 1997 roku odbyła się premiera obrzędu „Wigilia” i od tego momentu datujemy początek działalności zespołu w Hrudzie. Przez wszystkie te lata grupa była podporą mojej działalności kulturalnej, ale nie tylko, organizowaliśmy przecież różne festyny, imprezy. Panie zawsze angażowały się w pomoc, gotowały i pomagały organizacyjnie przy okazji różnych uroczystości – opowiada instruktorka GOK-u. Podkreśla, że działalność grupy to przecież nie tylko śpiew, ale również tkactwo, z czego słynie klub kultury w Hrudzie, gdzie panie prowadziły zajęcia. –  Przeżyłyśmy razem wiele. Były momenty radosne i wzruszenia. Będzie mi na pewno brakowało pracy z zespołem i pozostanie wiele wspaniałych wspomnień – podkreśla Jolanta Zając.

Instruktor GOK zapowiada, że w miejsce ustępującego zespołu być może powstanie grupa dziecięca, dodając, że takie starania podejmuje ośrodek kultury i w związku z tym odbyło się już kilka spotkań organizacyjnych.

– W tej chwili myślimy, żeby jak najwięcej pracować i śpiewać z dziećmi i z czasem być może stworzymy z nich zespół, zachowując oczywiście tradycje ludowe – wyjaśnia.

„Byliśmy jak rodzina”

Wraz z Jolantą Zając założycielką zespołu była Marianna Jówko.

– Od początku istnienia klubu kultury w Hrudzie zaczęłyśmy z Jolą działać, miałyśmy mnóstwo pomysłów. Wśród nich taki, by założyć zespół. Nie zastanawiając się długo… wsiadłam na rower i zaczęłam szukać chętnych do wstąpienia do zespołu. Udało się zebrać kilka osób. Te, które wtedy znalazłam, były w zespole do dziś. Było lato, więc zrobiłyśmy wianek na dożynki i ułożyłyśmy z tej okazji piosenkę. Pamiętam, że nie zaproszono nas wtedy na przyjęcie, ale można powiedzieć, że pierwszy występ przed publicznością miałyśmy za sobą – wspomina.

Później przyszedł czas na Gminny Przegląd Kolędniczy w Woskrzenicach Dużych, tam zespół zaprezentował spektakl „Wigilia”.

–  Była to wieczerza w domu trzypokoleniowej rodziny, a ja grałam wredną babkę. Okazało się, że nasze przedstawienie bardzo się spodobało i zostaliśmy skierowani na Międzywojewódzkie Spotkania Zespołów Kolędniczych w Ostrołęce, gdzie również komisja konkursowa doceniła naszą autentyczność, to, że pokazaliśmy trzy pokolenia, było dużo dzieci, mieliśmy też dania wigilijne. Tak się zaczęło i jakoś dalej poszło – opowiada. Z czasem zespół, prócz obrzędów, zajął się też śpiewaniem. – Dano nam grajka, przy akordeonie dużo lepiej nam się śpiewało. Po śmierci swojej mamy mój zięć miał na zbyciu krosna, więc z Jolą postanowiłyśmy, żeby przywieźć je do klubu kultury w Hrudzie. Wtedy powstała pracownia tkacka. Przyjeżdżały do nas na pokazy nawet grupy z zagranicy i my jeździliśmy na zajęcia do innych miejscowości – wyjaśnia pani Marianna. Przyznaje, że działalności w zespole będzie jej bardzo brakowało, a grupa była zawsze jak rodzina. – Wielka szkoda, że to już koniec, bo było naprawdę fajnie, ja bym jeszcze parę lat pośpiewała, ale takie jest życie. Człowiek jednak swoje lata już ma i zdrowie na coraz mniej pozwala – mówi.

Wizyta w Sejmie i pierwsze sushi

O swoich wspomnieniach, związanych z działalnością zespołu, opowiada nam też pani Maria Harwacka, która z grupą związana jest od początku. '

– Dzięki zespołowi zwiedziłyśmy kawał Polski, jeździłyśmy na różne konkursy i przeglądy m.in. do Płocka, Lublina, Zakopanego. Brałyśmy też udział w Międzynarodowym Festiwalu Kolęd Wschodniosłowiańskich w Terespolu. Wielokrotnie współpracowałyśmy też z pensjonatem Zaborek.  Chociaż w domu zajęć nie brakowało, to próby zespołu i wyjazdy były przyjemną odskocznią od codziennych obowiązków, zawsze człowiek robił coś dodatkowo, a nie siedział na tyłku – opowiada. Wspomina, że choć czasem na próbach nie obyło się od drobnych sprzeczek, to przez większość czasu panowała przyjazna atmosfera. – Będzie tego bardzo brakowało, bo oprócz wspólnego śpiewania, to były też rozmowy, wymiana wieści, żarty, wspólna herbatka i ciasteczka. Było naprawdę bardzo fajnie – dodaje pani Maria.

Wspomina m.in. wizytę w Sejmie, na którą zespół zaprosił były poseł Franciszek Jerzy Stefaniuk.

– Najpierw usłyszałyśmy od kogoś „o wiocha przyjechała”, ale jak zaczęłyśmy śpiewać, zbiegło się wiele osób i zostałyśmy nagrodzone brawami. Po występie w Sejmie zaproszono nas do restauracji na sushi. Pani Danuta, która już niestety nie żyje, wzięła do ust pełną łyżeczkę wasabi, nie wiedząc co to jest. Musiała wybiec na zewnątrz, żeby złapać powietrza, bo mało się nie udusiła. Odwiedziłyśmy też wtedy trójwymiarowe kino. Było sporo atrakcji – opowiada.

Niefortunne zdjęcie w Słowie

Zespół brał też udział w uroczystości wbudowania kamienia węgielnego na byłym bialskim lotnisku pod ogromny port lotniczy, którego inwestorem był Turek Vahap Toy, a który jak wiadomo nigdy nie powstał.

– Czuliśmy się wtedy jak prawdziwe gwiazdy. To była duża impreza. Pierwszy raz spróbowaliśmy też kebaba, pamiętam, że był niesamowicie ostry. Te, które sprzedają teraz na mieście, to jakieś podróby – śmieje się Maria Harwacka.  Przyznaje też, że jedno ze zdjęć, które podczas tamtego wydarzenia zrobił zespołowi wieloletni fotoreporter Słowa Adam Trochimiuk i które zostało w naszej gazecie opublikowane, przysporzyło jej domowych kłopotów. – Na tamtym zdjęciu obejmujemy z innymi kobietami jednego pana. Jak mój mąż zobaczył to w gazecie… co on mi wtedy dał! Trochę mi się wtedy oberwało, ale gazetę mam do dziś – wspomina ze śmiechem.  

 

fot. Adam Trochimiuk/Archiwum

 

Przypomina, że razem z innymi członkiniami zespołu prowadziły zajęcia i pokazy z tkactwa m.in. dla młodzieży z Ochotniczych Hufców Pracy w Roskoszy.

Na koniec przyznaje, że teraz najbardziej żałuje, że zeszyty z pieśniami, które zespół miał w repertuarze, spoczną w szufladzie.

– Teraz młodzi nie za bardzo znają te pieśni i przyśpiewki. Razem z takimi zespołami jak właśnie nasz, odejdzie ta „ludowszczyzna”. Jak nasze pokolenie było młode spotykaliśmy się w gronie znajomych, nie trzeba było nam wiele, potrafiliśmy się dobrze bawić bez alkoholu, chętnie śpiewaliśmy. Teraz młodzi ludzie mają trochę inne podejście  – martwi się.  

Zapowiada, że sama na pewno z kulturalnej działalności nie zrezygnuje. Już szykuje pracę na tradycyjny konkurs koronkarski „Igłą malowane”, a wraz z wnuczką pisanki na konkurs wielkanocny.

Historia zespołu

Zespół Obrzędowo-Śpiewaczy z Hruda zadebiutował 8 stycznia 1997 r. podczas Gminnych Spotkań Kolędniczych w Woskrzenicach Dużych spektaklem o tematyce bożonarodzeniowej, z którym rok później na Wojewódzkich Spotkaniach Zespołów Kolędniczych w Drelowie uzyskał drugą nagrodę, a podczas Wojewódzkich Prezentacji Teatrów Obrzędowych w Komarówce Podlaskiej jurorzy nagrodzili wykonawców z Hruda trzecią nagrodą. Dwa lata później zespół przygotował kolejne widowisko pt. „Odwitki”, nawiązujące treścią do tradycji odwiedzin matki po narodzinach potomka. Spektakl uzyskał drugą nagrodę podczas Prezentacji Wiejskich Teatrów Obrzędowych w Drelowie. W 2000 roku występy teatralne zastąpione zostały śpiewem pieśni ludowych, które opracowywał zespół wspólnie z instruktorem Romanem Makarskim. Grupa kilkukrotnie zajmowała wysokie miejsca na Festiwalu Pieśni Maryjnej w Leśnej Podlaskiej. Wystąpiła też na Białorusi czy we Francji.

Na 10-lecie zespół został uhonorowany odznaką „Zasłużony dla gminy Biała Podlaska” i medalem „Za zasługi dla powiatu bialskiego”. Opiekę nad zespołem sprawuje Jolanta Zając. Grupa ma w swoim repertuarze ponad 200 utworów, a wśród nich m.in. pieśni ludowe, kolędy, pieśni patriotyczne, sakralne, biesiadne oraz okolicznościowe.

Obecny skład zespołu: Marianna Jówko, Maria Harwacka, Regina Nestoruk, Zofia Jówko, Zofia Guzarów, Marianna Sawczuk, Józef Guzarów oraz Tadeusz Panasiuk. Z grupą występowali również: Jerzy Kukawski, Józef Jówko, Aneta Jówko, Marta Jówko, Paulina Panasiuk, Justyna Chełstowska, Kamil Filipiuk, Krzysztof Harwacki, Łukasz Rogala, Maria Chełstowska, Maria Szczygielska, Marianna Rogala, Danuta Jówko.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: ZakrześTreść komentarza: Najlepsza akademia w regionie jest w Radzyniu.Data dodania komentarza: 28.03.2024, 13:55Źródło komentarza: Szymański i spółka wywalczyli finały MEAutor komentarza: PrzeKoTreść komentarza: Marszałek wspiera tych którzy się do niego zwracają z prośbą o wsparcie :) Na stadion już dał 10 mln. Da na imprezy masowe pod warunkiem, że ktoś wytrzeźwieje po bankiecie na loży vipów i napisze wniosek. Z tym może być jednak problem jak z tą prośbą o wsparcie.Data dodania komentarza: 28.03.2024, 13:54Źródło komentarza: Marszałek obiecał pieniądze, trzeba złożyć wniosekAutor komentarza: Ksiądz IgnacyTreść komentarza: Most powinien być nazwany imieniem wielkiego Polaka. Jednym z takich jest Świętej Pamięci Pan Generał Wojciech Jaruzelski .Data dodania komentarza: 28.03.2024, 12:30Źródło komentarza: Dwóch kandydatów na patrona mostu na KrznieAutor komentarza: kibic PodlasiaTreść komentarza: Szkoda, że marszałek na stałe nie wspiera Podlasia, tak jak słabsze od bialskiej drużyny piłkarskie. No ale w Białej rządzą jego polityczni wrogowie.Data dodania komentarza: 28.03.2024, 12:20Źródło komentarza: Marszałek obiecał pieniądze, trzeba złożyć wniosekAutor komentarza: bialszczaninTreść komentarza: To pytanie do rektora Nitychoruka, który zaraz po śmierci Bergiera doprowadził do wycofania drużyny - wizytówki uczelni z rozgrywek ligowych.Data dodania komentarza: 28.03.2024, 12:12Źródło komentarza: Poznały rywalki
Reklama
Reklama