Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 9 maja 2024 00:21
Reklama
Reklama

Radzyń Podlaski: Suche krany wywołały miejski armagedon

To był sądny dzień dla radzyńskiej spółki miejskiej, władz Radzynia, ale przede wszystkim dla mieszkańców. Gdy w ubiegły wtorek zabrakło wody w kranach nikt nie był w stanie ustalić, co się stało i kiedy rury znów się napełnią. Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych nie wystosowało oficjalnego komunikatu, a dodzwonienie się do przedsiębiorstwa celem uzyskania informacji, graniczyło z cudem. Nawet na oficjalne pismo szpitala, też odciętego od wody, PUK nie odpowiedział. Rozkręciła się więc wielka awantura, a burmistrzowi trzy dni zajęło skazanie winnego. Wskazał na prezesa PUK.
Radzyń Podlaski: Suche krany wywołały miejski armagedon

We wtorek, 21 sierpnia, mieszkańcy Radzynia mocno się zdziwili, gdy okazało się, że nie mają możliwości dokonać porannej toalety przed wyjściem do pracy. Zdziwienie rosło z każdą kolejną godziną, gdy brak wody w kranie wzmacniał brak informacji od zarządcy sieci na temat tego, co się stało i kiedy woda się pojawi.

Problem, z którym mierzyli się mieszkańcy skumulował się w radzyńskim szpitalu. Placówka nie otrzymała żadnej informacji o problemach z dostępem do wody, czy jej brakiem. – Musieliśmy wstrzymać wszystkie zabiegi planowane na ten dzień, szczególnie na oddziałach chirurgicznym i ortopedycznym. Takich zabiegów na obu oddziałach miało być sześć – informuje Marek Zawada, dyrektor radzyńskiego SP ZOZ. – Mieliśmy duży problem, żeby zabezpieczyć pacjentów przebywających na oddziałach. Wodę do spożycia musieliśmy zakupić. Problemem było też kontynuowanie tego dnia remontów choćby na oddziale pediatrycznym, gdzie ekipa miała robić wylewki. Robotnicy nie mogli pracować. Do tego doszło jeszcze żywienie. Kuchnia na przygotowanie posiłków zamówiła cysternę z wodą, ale ponieważ nie mogła umyć naczyń, trzeba było zakupić naczynia jednorazowe.

Awarie związane były z pracami modernizacyjnymi, które obejmują Stację Uzdatniania Wody. - Bierzemy za to pełną odpowiedzialność – przyznaje prezes PUK, Sławomir Sałata. - Niestety nie byliśmy w stanie przewidzieć, że w trakcie prac wykonywanych przez firmę zewnętrzną dojdzie do takiej sytuacji.

Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 35/2018

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama