– Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego pozytywnie rozpatrzył wniosek złożony w ramach programu Miejsca pamięci i trwałe upamiętnienia w kraju. Na realizację zadania pn.: Upamiętnieni likwidacji getta w Wisznicach otrzymaliśmy dofinansowanie w wysokości 16 800,00 zł – mówi dyrektor GCKiO w Wisznicach Elżbieta Sokołowska.
– W ramach projektu zostanie upamiętnione miejsce, gdzie znajdowało się getto w Wisznicach. Zorganizujemy wystawę plenerową w przestrzeni publicznej, gdzie znajdowało się getto oraz umieścimy informacje o getcie na stronie internetowej GOKiO w Wisznicach. Wydana zostanie również publikacja na ten temat i przygotowany film. Działania zakończy spacer po miejscach dawnego getta oraz konferencja popularnonaukowa poświęcona tym wydarzeniom. Na spacer oraz konferencję zostaną zaproszone szkoły, mieszkańcy, lokalne władze – wyjaśnia pani dyrektor.
Projekt pt. ,,Mural upamiętniający bitwę pod Wisznicami” otrzymał dofinansowanie w ramach czternastej edycji programu „Patriotyzm Jutra”. Zastrzyk finansowy wynosi 17 000 zł.
– Zadanie będzie dotyczyło upamiętnienia ważnego dla lokalnej społeczności wydarzenia historycznego, będącego częścią Bitwy Warszawskiej, czyli potyczki z wojskami rosyjskimi pod Wisznicami, którą stoczył XVI Pułk Ułanów Wielkopolskich, 16 sierpnia 1920. Zadanie będzie realizowane we współpracy ze Związkiem Piłsudczyków RP. Będzie polegało na organizacji lekcji tematycznych prowadzonych przez wolontariuszy ze Związku Piłsudczyków dla starszych klas szkół podstawowych oraz uczniów liceum – zaznacza Elżbieta Sokołowska.
Czytaj też: W Polubiczach odbył się przegląd chórów i zespołów
Projekt przewiduje również zaprojektowanie wspólnie z młodzieżą na warsztatach artystycznych muralu i wykonanie go przez profesjonalnego artystę na budynku kina w Wisznicach.
Działania zakończy konferencja podsumowująca projekt. Odsłonięciu muralu będzie towarzyszyła kompania reprezentacyjna Związku Piłsudczyków RP. Wydana zostanie również publikacja.
Wisznickie getto – wspomnienie Augusta Jacka Romanowicza z Gdańska
– Wisznice, mała osada ze wschodniej części Polski. Jesień 1941 roku. W tym czasie byłem uczniem w powszechnej szkole podstawowej. Ponieważ budynek szkolny zabrało gestapo na swoją siedzibę, szkołę przeniesiono do prywatnego budynku. Budynek ten przylegał do getta, w którym umieszczono mieszkańców Wisznic pochodzenia żydowskiego. Podczas przerw lekcyjnych widzieliśmy jak toczyło się życie w getcie.
Mężczyźni i kobiety zdolni do pracy rano opuszczali getto i wychodzili do różnych prac porządkowych. Starcy i dzieci pozostawali w getcie pod nadzorem żydowskiej policji, którą tworzyli młodzi Żydzi z niebieskimi opaskami z gwiazdą Dawida na rękawie. Pamiętam jak pewnego dnia podczas przerwy lekcyjnej, gdy jadłem kanapkę, dzieci żydowskie z za ogrodzenia prosiły mnie bym dał im jedzenie, bo są głodne. Przerzuciłem im chleb i dwa jabłka. Widziałem jak z chęcią jadły. Po powrocie do domu opowiedziałem o tym swoim rodzicom. Na drugi dzień moja mama dała mi cały bochenek chleba /sama chleb piekła/ i powiedziała. „Weź synku i zanieś tym dzieciom. Żydzi są teraz prześladowani i trzeba im pomagać”. Podczas przerwy podszedłem do płotu, zawołałem dzieci i przerzuciłem im bochenek chleba. Zauważył to jeden z policjantów żydowskich, podbiegł do płotu i chciał mnie uderzyć policyjną pałką. Wyzywał mnie i krzyczał, abym tego więcej nie robił. Przestraszony uciekłem do klasy. W czasie lekcji przyszedł ten policjant wraz z kierownikiem szkoły i nakazał, aby nie przynosić jedzenie do getta, gdyż tego zabrania prawo niemieckie.
Getto wisznickie likwidowano etapami. W połowie lata prowadzono ludzi starszych i dzieci pod eskortą kilkunastu uzbrojonych w karabiny żołnierzy niemieckich. Nikt Niemcom nie pomagał, ani policja żydowska, ani też inni ludzie w cywilu. Nasz dom stał blisko drogi, więc dobrze widziałem jak pewna starsza Żydówka już nie miała siły by iść dalej. Zobaczył to eskortujący żołnierz niemiecki, podszedł do niej i przekonał się o jej złym stanie. Cofnął się o kilka metrów do tyłu, podniósł karabin i strzelił w tył głowy. Potem została przez młodych Żydów, którzy jeszcze pozostali w getcie pochowana tuż przy drodze. Po wojnie ciało ekshumowano na cmentarz żydowski.
W tym samym czasie „po prośbie” chodziła starsza głucha Polka. Moja mama znała ją od wielu lat. Przynajmniej raz w miesiącu przechodziła przez wioskę i żebrała. Przejeżdżający samochodem gestapowcy widząc ją zatrzymali się. Jeden podszedł do niej i coś spytał. Ponieważ ona nie wiedziała, o co mu chodzi, na znak, że jest głucha rozłożyła ręce. Gestapowiec wyjął z kabury pistolet i zastrzelił.
Czasem udało się młodym Żydom zbiec z getta. Pamiętam jak pewnego ranka przybiegła do nas młoda Żydówka. Prosiła o jedzenie i bardzo się bała. Mama postawiła na stole miskę z jedzeniem, a ta łapczywie nie czekając na łyżkę wszystko zjadła. Pytała o drogę do Radzenia, bo tam ma znajomych, którzy ją ukryją i tam nikt jej nie rozpozna, że jest Żydówką. Ojciec dał jej trochę pieniędzy, mama chleba na drogę. Gdy ta wychodziła moja mama woła. „Ale jak ty dziecko w tym ubraniu będziesz szła to wszyscy będą wiedzieli, że jesteś Żydówka. Tę chustkę schowaj do torby a masz tu żakiecik i beret na głowę. O teraz nikt Cię nie rozpozna. Niczego się nie bój. Mów, że jesteś Polką i wracasz do domu. Z Bogiem Dziecko.”
(źródło: www.wisznice.pl)
Napisz komentarz
Komentarze