Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 4 maja 2024 07:59
Reklama
Reklama

Słabnie pozycja Władimira Putina w grze politycznej

Z prof. Agnieszką Legucką politologiem z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i wykładowcą Akademii Finansów i Biznesu Vistula o częściowej mobilizacji w Rosji, kluczowym momencie wojny na Ukrainie, słabnącej pozycji Władimira Putina i możliwych scenariuszach konfliktu zbrojnego rozmawia Anna Chodyka
Słabnie pozycja Władimira Putina w grze politycznej
Z prof. Agnieszką Legucką politologiem z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i wykładowcą Akademii Finansów i Biznesu Vistula rozmawia Anna Chodyka

Autor: nadesłane

O czym może świadczyć decyzja Rosji o częściowej mobilizacji?

Decyzja o częściowej mobilizacja świadczy o tym, że rosyjska armia, która do tej pory walczyła przy pomocy ochotników i żołnierzy na kontrakcie, była nie wystarczająca do tego żeby zwyciężyć terytoria okupowane. W wyniku rosyjskiej kontrofensywy były to siły niewystarczające do utrzymania tych terytoriów. Przede wszystkim do utrzymania frontu na długości ok. 1000 km. Nowe tereny, które Rosja zajęła to obszar porównywalny do terytorium Portugalii. Jest to bardzo duży teren. Widać wyraźnie, że armia rosyjska jest słaba na tych terenach i nie wystarczające siły rosyjskie musiały być uzupełnione rezerwistami z częściowej mobilizacji. Z punktu widzenia decyzji Kremla jest to krok bardzo ryzykowny politycznie dla Władimira Putina. Dlatego, że Putin uderza we własny elektorat, który dotychczas popierał tzw. specjalną operacją wojskową. Rosjan obserwujących operację wojskową tylko na ekranach telewizora wojna nie dotykała bezpośrednio. 

Rosjanie masowo wyjeżdżają z kraju, uciekając przed mobilizacją do wojska, jak pani ocenia to zjawisko?

 Jest to konsekwencja tego, że dopiero teraz Rosjan wojna dotknęła bezpośrednio. Dopóki wojna dotykała ochotników, którzy jechali na front, Władimir Putin zapewniał, że ci którzy nie chcą, na front nie pojadą. Rosjanie żyli w przeświadczeniu, że wojna ich nie dotknie. W związku z tym większość obywateli popierało tę operację wojskową. W momencie kiedy Putin przekroczył rubikon i jest zmuszony politycznie do mobilizacji, bo gra się toczy o jego pozycję na Kremlu, Rosjanie zrozumieli, że mogą zginąć na froncie ukraińskim, a to im się nie podoba. Zwłaszcza, że Rosjanie giną masowo na froncie. Według szacunków brytyjskiego wywiadu już ok. 60 tys. rosyjskich żołnierzy zginęło na froncie. 

CZYTAJ TAKŻE: Miasto nie skorzysta z 8 mln zł od rządu na modernizację trzech ulic

Czy częściowa mobilizacja i masowe ucieczki z Rosji, wpłyną na zmniejszenie poparcia działań Putina?

Zdecydowanie tak, już to widać w badaniach opinii publicznej. Według ośrodka badań opinii publicznej im. Jurija Lewady poparcie dla Putina spada. Ale nawet w rządowych ośrodkach badań opinii publicznej, kiedy spytano Rosjan czy odczuwają lęk w obecnej sytuacji wskaźniki poszybowały w górę. To pokazuje, że po 21 września oceny są negatywne dla Władimira Putina. To naruszyło umowę społeczną, która od początku rządów Putina, polegała na tym, że Rosjanie nie mieszali się do polityki, a on dawał im przeświadczenie, że nie będzie wymuszał na nich decyzji politycznych. 

CZYTAJ TEŻ: Gmina Międzyrzec Podlaski wyłącza oświetlenie w ramach oszczędności

Na jakim etapie jest wojna rosyjsko- ukraińska? 

Myślę, że wojna jest w bardzo kluczowym momencie. Ukraińcy teraz mają najlepszy moment by wyprzeć Rosjan z terytoriów, które Rosjanie okupują. Dlatego Władimir Putin gra na emocjach i szantażuje atakiem nuklearnym, który stosuje względem przede wszystkim Zachodu, bo Ukraińców nie jest w stanie przestraszyć. Władze ukraińskie już zadeklarowały, że nawet jeżeli  Rosja zastosuje broń taktyczną, to nie powstrzyma Ukraińców przed dalszymi działaniami zbrojnymi, więc będą dalej odbijać swoje terytoria. Rosyjska armia na tych terytoriach jest najsłabsza z możliwych i Ukraińcy mają ostatni moment by je odzyskać. Jeżeli odczekaliby dłużej, być może Putinowi udałoby się zmilitaryzować ten obszar do wiosny przyszłego roku, by ruszyć w głąb państwa ukraińskiego. Tak jak zrobili to w 2014 r. Wtedy zmilitaryzowali Krym na tyle, by dzisiaj zagrozić państwowości ukraińskiej. Ukraińcy nie mogą do tego dopuścić. Rosyjski szantaż nuklearny musimy cały czas rozumieć w kontekście parasola nad tymi słabnącymi siłami konwencjonalnymi na terytorium okupowanym Ukrainy i nad władzami kolaborującymi z Kremlem. 

Jakie scenariusze dalszego rozwoju zdarzeń pani przewiduje? 

Rosja będzie teraz wysyłać bardzo dużo sygnałów przekazujących możliwość rozmów pokojowych. Z różnych ośrodków będzie płynąć przekaz, że Rosja jest gotowa do rozmów. Wynika to z tego, że Putinowi zależy na pauzie strategicznej. Wydaje się, że Zachód uczy się, a przede wszystkim Ukraińcy nauczyli się, że z Rosją nie mogą rozmawiać. Wszystkie rozmowy nie są możliwe po Buczy czyli masakrze, których Rosjanie dokonali w marcu 2022 r. Rosjanie są teraz w najsłabszym momencie i dążą do tego by rozmowami uzyskać korzyści militarne. Jednak, nie chcą rozmów pokojowych, tylko pragną stworzyć zasłonę dymną, żeby mieć czas na ściągnięcie rezerwistów i sprzętu militarnego na te tereny. Z kolei niektóre państwa Zachodu np. Niemcy uważają, że rozmowy mogą coś przynieść, ale nie można dać zwieść. Wydaje się, że Stany Zjednoczone i część państw europejskich uczy się tej rosyjskiej taktyki. I zdaje sobie sprawę, że jest to jedynie gra na czas. 

Jakie motywy kierują Rosją jeśli chodzi o prowadzenie wojny na Ukrainie? 

Nie możemy mówić o Rosji jako takiej, a jedynie o interesach elity politycznej, a przede wszystkim o interesach Władimira Putina, który bardzo dużo zaryzykował jako polityk. Gra żeby umocnić się politycznie u władzy. Nie miał żadnych innych bodźców politycznych by móc przedłużyć swoją władzę po 2024 r. kiedy teoretycznie powinien oddać władzę innemu przywódcy, bo wtedy kończy się jego kadencja. Przed wojną na Ukrainie nie miał żadnych np. bodźców ekonomicznych, by Rosjanie ponownie go pokochali, więc chciał powtórzyć manewr, który udał mu się w 2014 r. kiedy to zaanektował Krym. Rosjanie przyznali mu wtedy flagę zwycięstwa. Myślał, że powtórzy ten schemat, ale się przeliczył. Zwycięska wojna okazuje się jego klęską. Do czego nie potrafi się przyznać, w związku z tym dąży do jeszcze większej eskalacji. Nie wiem jeszcze, jak długo Rosjanie będą w stanie płacić za te błędy polityczne. 

Jak i kiedy może zakończyć się ten konflikt? 

To odpowiedź za milion rubli. Trudno jest ocenić, na pewno ten system jeszcze się nie rozpadł, ze względu na utalentowanych, w negatywnym sensie, ekonomistów rosyjskich. O ile Rosjanie nie mają utalentowanych wojskowych i mit armii rosyjskiej zdążył prysnąć, to Władimir Putin ma asa w rękawie w postaci ekonomistów, którzy trzymają gospodarkę rosyjską na stabilnym poziomie pomimo wielu ograniczeń. Mimo nałożenia ostrych sankcji, a teraz jeszcze większego pakietu, który ma zostać wprowadzony na rosyjską ropę, to te rezerwuary w postaci surowców energetycznych i utalentowanych menadżerów od rosyjskiej ekonomii, sprawiają, że udaje się gospodarkę Rosji podtrzymywać. Kluczowy będzie przyszyły rok, kiedy te największe sankcje zostaną uruchomione, do tego momentu system putinowski będzie istniał. 

Przeczytaj też:

Odczuwana inflacja wynosi 27, a nie 17 procent

Składasz wniosek o dodatek węglowy, zapłacisz karę za śmieci?

Seniorzy zapraszają na wyjątkowe wieczory teatralne

Policjanci odnaleźli zaginionego nastolatka

Nie żyje Andrzej Lipowiecki. To on założył Prochownię Terespol


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama