Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 5 maja 2024 12:17
Reklama
Reklama

Kłują, ale radują. Tyle gatunków kaktusów tuż pod Włodawą

Małżeństwo leśników Urszula i Marek Lachowie z Nadleśnictwa Włodawa ma niecodzienną pasję. Od ponad 30 lat hoduje kaktusy. Zaczynali od kilku okazów ustawionych na domowym parapecie. Prawdziwa fascynacja tymi roślinami rozpoczęła się, kiedy byli już razem na studiach leśnych. Dziś mają około 1000 roślin – prawie 800 gatunków kaktusów z różnymi odmianami.
Kłują, ale radują. Tyle gatunków kaktusów tuż pod Włodawą
Małżeństwo leśników Urszula i Marek Lachowie z Nadleśnictwa Włodawa ma niecodzienną pasję. Od ponad 30 lat hoduje kaktusy

Urszula i Marek Lachowie przyjechali na Lubelszczyznę w 1991 r. w poszukiwaniu pracy. Byli tuż po studiach leśnych w warszawskiej Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Marek rozpoczął staż w Nadleśnictwie Włodawa. Po reorganizacji dość szybko awansował na stanowisko leśniczego w leśnictwie Adampol, gdzie pracuje do dziś.

Urszula leśny staż rozpoczęła kilka lat później, dziś jest w nadleśnictwie kadrową. Wcześniej zajmowała się m.in. ochroną lasu, ochroną przyrody, sprawami BHP i lasami nadzorowanymi. Nieopodal urokliwej leśniczówki, w której mieszkają, stoją dwa duże tunele. Znalazła w nich „dom” niezwykła kolekcja kaktusów.

Początki „kaktusowych” fascynacji

Urszula zainteresowała się kaktusami już w szkole średniej. Wtedy zaczęła je zbierać i hodować na domowym parapecie.

Dziewczęta miały swoje pasje, ja miałam kaktusy. Kiedy zauważyłam u koleżanki jakiś ciekawy gatunek, brałam odrost i sadziłam. Tak się to zaczęło. Z tamtego czasu pozostał mi duży sentyment do mammillarii gracillis, która do dziś jest w naszej kolekcji – wspomina Urszula Lach.

Fascynacja kaktusami u pana Marka zaczęła się dopiero na studiach.

– Ula miała kilka sztuk ciekawych kaktusów, gdyż interesowała się nimi wcześniej niż ja. Kiedy byliśmy już razem i zamieszkaliśmy w akademiku, trafiło do nas parę ciekawych egzemplarzy. Właściwie wtedy rozpoczęliśmy hodowlę tych wspaniałych roślin – wyjaśnia.

Ponieważ było ich coraz więcej, na wakacje trafiały do rodzinnego domu pani Urszuli. Hodowla kaktusów to także poznawanie biologii i systematyki tych roślin, Lachowie zaczęli więc czytać książki o nich. Z pierwszej, czeskiej tłumaczonej na język polski dowiedzieli się, że uprawa kaktusów nie jest wiedzą tajemną ani nie jest taka trudna. Później jednak zaczęły się „schody”.

CZYTAJ TEŻ: Anna Tonkiel: Praca stała się moją największą pasją

Poszliśmy na zebranie Polskiego Towarzystwa Miłośników Kaktusów (PTMK). W czasach bez internetu kopalnią wiedzy o kaktusach byli hodowcy, których tam spotkaliśmy. Okazało się, że to jednak nie takie proste, bo gatunków, odmian i rodzajów kaktusów jak też metod hodowli jest wiele opowiada pan Marek.

Urszula i Marek Lachowie spod Włodawy są miłośnikami i hodowcami kaktusów

Tam usłyszeli też, że właściwie nie można hodować kaktusów w domu i trzeba zrobić szklarnię albo namiot foliowy.

– Postawiliśmy więc u moich rodziców mały tunel foliowy i tak hodowanie kaktusów w namiocie nas wciągnęło. Wpadliśmy na pomysł, żeby wysiać nasiona – podkreśla pani Urszula.

Wiedzieli wcześniej, że istnieje wielka liczba gatunków, ale wydawało się, że są to rzeczy niedostępne, zarezerwowane tylko dla ogrodów botanicznych.

Podczas praktyk studenckich w Olsztynie trafiliśmy do kaktusiarza, który był już starszym człowiekiem i wyzbywał się części kolekcji. Jedna z kwiaciarni miała te rośliny, które dosyć mocno się wyróżniały. Jak na tamte czasy były niedrogie, więc kupiliśmy kilka – wspomina początki Urszula.

Z kolei pan Marek zwraca uwagę, że pod koniec 80. lat minionego wieku nikt nie myślał o tym, by wyjechać i poznać naturalne środowisko kaktusów.

– Informacje o tych roślinach pochodziły od ludzi, którzy już tam mieszkali, a była wśród nich spora grupa emigrantów czeskich, słowackich, niemieckich czy holenderskich. Pojawiało się coraz więcej książek o kaktusach tłumaczonych na język polski, ale były one zdawkowe, często fałszowały informacje – tłumaczy Urszula.

CZYTAJ TEŻ: Aż 93 uczestników konkursu im. Adama Trochimiuka! Znamy zwycięzców

Świat kaktusów obejmuje praktycznie obie Ameryki, zaczynając od Kanady, a kończąc na Patagonii. Nam na razie niestety nie udało się tam pojechać i chyba już nie spełnią się nasze marzenia. Wielu naszych kolegów po odwilży ustrojowej w Polsce pojechało i jeździ tam do dziś – snuje opowieść Lach. – Najbardziej rzetelna wiedza o kaktusach pochodzi właśnie od nich – zwraca uwagę. Podczas rozmowy podkreśla też wagę biblioteki założonej w lubelskim oddziale PTMK.

Na początku publikacji było niewiele, z czasem pojawiło się ich więcej. Jednak kupno dobrej książki o kaktusach to cud. 

– Wiedzę o nich czerpie się głównie z Internetu – zwraca uwagę leśniczy. 

W czasie studiów chodzili na spotkania PTMK w oddziale warszawskim. Poznawali hodowców kaktusów, wymieniali doświadczenia, korzystali z listy nasion utworzonej dla członków stowarzyszenia, które udostępniali inni członkowie. Za niewielką opłatą można je było kupić.

– Na studiach zaczęliśmy wysiewy, mając dostęp do nasion kaktusów. Pochodziły one tylko z polskich kolekcji. Kiedy przyjechaliśmy do Włodawy, kolekcja składała się z kilkuset młodych roślin – wyjaśnia Marek.

Wówczas zaczęli zwiedzanie kolekcji kaktusów w różnych częściach Polski, przywożąc z tych wypraw nasiona bądź odrosty ciekawszych roślin.

Jedna mammillaria i trzysta gatunków

– Zajęliśmy się rodzajem kaktusów o nazwie mammillaria. Rośliny te mają brodawki, na których są aureole z cierniami. Swą popularność zawdzięczają dekoracyjnym kwiatom pojawiającym się wiosną i latem – wyjaśnia pani Ula.

Urszula i Marek Lachowie spod Włodawy są miłośnikami i hodowcami kaktusów

Mammillaria pochodzi z Meksyku, w naturze spotkać ją można także w Ameryce Południowej i na południu Stanów Zjednoczonych.

– Znanych jest ponad 300 gatunków tych ciekawych roślin, a także wiele odmian różniących się między sobą wielkością brodawek, pokrojem, wysokością oraz kolorem kwiatów. Można je także podzielić ze względu na zewnętrzne podobieństwo poszczególnych gatunków. Stąd też wyróżnia się mammillarie zielone, białe, barwne, o haczykowatych cierniach oraz miniaturowe, które często posiadają bardzo duże kwiaty – tłumaczy. Zwraca uwagę, iż czas kwitnienia zależy od gatunku rośliny.

CZYTAJ TEŻ: Prof. Adam Łajtar z „polskim Noblem”. Naukowiec pochodzi z Kwasówki

– Część południowoamerykańskich np. z rodzaju echinopsis kwitnie zaledwie jedną noc. Czasami jest to nawet kilka godzin. Ponieważ kwiaty zapylane są przez ćmy, otwierają się one między godziną 19 a 20. Rano jest już po kwitnięciu – snuje opowieść pani Urszula.

Pytana o najdłuższy okres kwitnienia mammillarii wyjaśnia, iż jeden kwiatek utrzymuje się około 3-4 dni. – Kwiaty tworzą wianuszek dookoła rośliny. Czasem są to 3-4 wianuszki. Kwitną więc 2-3 tygodnie, nawet do miesiąca, większość w maju i w czerwcu. Bywa, że niektóre dwa razy w roku, także jesienią. Wszystko zależy od miejsca występowania danego gatunku – zaznacza.

Kaktusy – tajniki hodowli…

– Zasada uprawy kaktusów jest dosyć prosta – zdradza pani leśnik. – Potrzebują one suchego podłoża i wilgotnego powietrza. Wysiewa się je do czystego podłoża mineralnego, a nasion praktycznie się nie przykrywa. Rośliny kiełkują na wierzchniej warstwie wilgotnego piasku w postaci zielonych główek, podobnych do główki szpilki. Następnie pojawiają się pierwsze ciernie – kontynuuje opowieść. 

– Kilka razy trzeba je pikować, kiedy bowiem wysiewa się w małej kwaterze kilkadziesiąt nasion, wiadomo, że młode roślinki szybko zaczną się zwierać. Czasem warunki wilgotnościowe powodują, że pojawia się grzyb i wtedy też trzeba sadzonki przepikować – podkreśla. Z dalszych wyjaśnień Urszuli wynika, że niewysiewanie nasion powoduje cofanie się kolekcji. – Zawsze były u nas wysiewy, choć czasami z przerwami, bo nie dało się wszystkiego ogarnąć. Młode rośliny wymagają częstego pikowania i przesadzania i jest przy tym dużo pracy – podkreśla.

CZYTAJ TEŻ: Ludzie z pasją: Malarstwo to bogactwo doświadczeń i wrażeń

Z biegiem lat w kolekcji państwa Lachów zaczęły pojawiać się rośliny ze stanowisk naturalnych.

– Tak jak zmieniała się Polska, tak też zmieniało się kaktusiarstwo. Nagle ludzie zaczęli wyjeżdżać za granicę i przywozić do naszego kraju nasiona kaktusów ze stanowisk naturalnych – wspomina pan Marek. – Okazało się, że pod względem kiełkowania nie zawsze były one lepsze od tych z kolekcji polskich. Jednak zdecydowanie lepszy był wygląd siewek, ich wzrost, ciernie, rośliny były zdrowsze – dodaje.

Okazuje się, że w zależności od gatunku kaktusy podlewa się tylko kilka razy w roku.

Urszula i Marek Lachowie spod Włodawy są miłośnikami i hodowcami kaktusów

– Najintensywniej wiosną. Później właściwie tylko się je zrasza, a podlewa tylko te, które w warunkach naturalnych mają większy opad deszczu. Przy wysokich temperaturach kaktusów się nie podlewa. Wraca się do tego zabiegu w sierpniu i wrześniu. Przed zimowaniem bryła korzeniowa musi wyschnąć, by nie rozwinęły się grzyby – tłumaczy pani Urszula.

Podczas rozmowy zapytaliśmy, jak wiele czasu poświęca ukochanym kaktusom?

– Właściwie kaktusy są bezobsługowe, jednak w ich pielęgnacji są dwa trudne momenty – jesienne wnoszenie roślin i wiosenne wynoszenie – podkreśla. Co się za tym kryje? – Niestety, kaktusy nie wytrzymują naszych warunków pogodowych i na zimę wszystkie rośliny musimy wnieść do domu. Przeznaczamy dla nich cały strych i piwnicę, ustawiając je tam w skrzynkach. W tym czasie zapominamy o roślinach. Mają one czas spoczynku, nie są podlewane. Na strychu czy w piwnicy, w chłodnych warunkach, niepodlewane – zagęszczają soki. Niektóre chowają się wręcz poniżej gruntu w doniczce; wciągają się do środka – wyjaśnia. Na wiosnę cała kolekcja jest z powrotem wynoszona i ustawiana w foliowych tunelach. W maju i czerwcu większość roślin rozpoczyna kwitnienie.

Zadajemy sobie pytanie – jak długo żyją kaktusy?

– Nikt tego do końca nie zbadał. W naszej kolekcji są rośliny 60-lenie, które mają się całkiem dobrze. Jest choćby ta, którą przyniosłam do domu od koleżanki, żyje już 40 lat. Nie ma granicy wyznaczającej „śmierć” kaktusów. Problem jest raczej z kaktusiarzami, którzy będąc w podeszłym wieku, nie mają komu przekazać kolekcji – sygnalizuje Urszula. Przypomina historię kaktusiarza z oddziału lubelskiego PTMK, który zachorował na nieuleczalną chorobę i zmarł w młodym wieku. Przepiękna kolekcja kaktusów została przejęta przez ogród botaniczny. Niestety, dosyć szybko przestała istnieć. Nie znalazła się bowiem odpowiednia osoba, która zajęłaby się tymi roślinami.

Kolekcja w liczbach i uczuciach

Państwo Lachowie mają obecnie kolekcję sięgającą około 1000 roślin, około 700-800 gatunków kaktusów z różnymi odmianami.

– Nie posiadamy spisu wszystkich roślin, nawet nie ma możliwości zrobienia takiego zestawienia. Często w obrębie jednego gatunku jest kilka miejsc jego występowania. Kaktusy różnią się wówczas wyglądem. W początkach kaktusiarstwa nadawano roślinom status gatunku, podgatunku bądź odmiany. W tej chwili przypisuje się kaktusom miejsce naturalnego występowania. Jest to o tyle dobre, bo nie mnoży się gatunków, ale miejsca pochodzenia – wyjaśnia leśnik.

CZYTAJ TEŻ: Ludzie z pasją: Malownicza okolica Husinki wciąż go inspiruje

Czy wśród swoich roślin mają ulubiony okaz?

– Mam duży sentyment do mammillarii gracillis, tej z okresu szkoły średniej – podkreśla pani Urszula. – Natomiast bardzo podobają mi się i zawsze szukam w kolekcjach takie gatunki jak: mammillaria candida, mammillaria perezdelarosea, mammillaria carmena. Rośliny te zawsze przyciągają mój wzrok, podoba mi się ich kształt; np. mammillaria candida jest biała, a wraz z wiekiem staje się owalna i kwitnie wianuszkiem – dodaje.

– W moim przypadku ważne jest pochodzenie rośliny i to, w jaki sposób dostała się do kolekcji i jakie wydarzenia towarzyszyły jej pozyskaniu. Wartość sentymentalna ma większe znaczenie niż sam wygląd rośliny – podkreśla pan Marek.

Urszula i Marek Lachowie spod Włodawy są miłośnikami i hodowcami kaktusów

Pytani o największy sukces w ponad 30-letnim okresie hodowli kaktusów, państwo Lachowie widzą go w wyhodowaniu zdrowej rośliny, która swoim pokrojem i sylwetką zbliżona jest do kaktusa ze stanowiska naturalnego i takiej, która w naszych warunkach kwitnie i owocuje.

Cieszą się też z tego, że hodując kaktusy, zyskali grono przyjaciół i miłośników tych wspaniałych roślin, co uważają za bezcenne. Oboje zrzeszeni są obecnie w oddziale lubelskim PTPK i często uczestniczą w spotkaniach hodowców kaktusów.

– Na spotkaniach jest nas ok. 20 osób, licząc tylko samych hodowców. Najczęściej jednak przyjeżdżają na nie całe rodziny, więc dobrze się znamy. Przy okazji pasji stworzyła się grupa przyjaciół – podkreśla pan Marek. 

Podobnie jest w Polsce, bo PTMK liczy około 1000 osób. Wszystkich jednoczą ogólnopolskie spotkania miłośników kaktusów, tzw. Kaktusiada, które obecnie odbywają się raz w roku we wrześniu w Ustroniu-Jaszowcu. –

 Oprócz Polaków przyjeżdża na nie spora grupa Czechów i Słowaków. Średnia wieku to 50 +. Słuchamy zazwyczaj kilkunastu prelekcji. Swoimi spostrzeżeniami dzielą się ludzie, którzy mieli okazję wyjechać na stanowiska naturalne kaktusów, pokazując zdjęcia. Odbywa się sprzedaż roślin czy też wymiana kaktusów. Jeśli kaktusiarze wydają książki, to ich dystrybucja ma miejsce tylko we własnym gronie. Na tych kilka dni, spędzonych zarówno w gronie miłośników kaktusów, jak i przyjaciół, czekamy cały rok – podsumowuje Urszula Lach.

PRZECZYTAJ: 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama