Sprawa wycinki drzew z Puszczy Białowieskiej nabrała międzynarodowego charakteru, ale w konflikcie pośrednio uczestniczą również producenci wyrobów drewnianych z naszego regionu. Od kilku miesięcy na terenie Puszczy prowadzone jest masowe usuwanie drzew. Ministerstwo Środowiska i Lasy Państwowe tłumaczą to działaniami ochronnymi i chęcią zapobiegania rozszerzaniu się chorób. Żeby zablokować wycinkę, obrońcy przyrody zdecydowali się na bojkot firm, które skupują białowieskie drewno.
Pod presją ekologów
6 listopada uruchomiono stronę internetową Wolnapuszcza.pl. To na niej przeciwnicy eksploatacji Puszczy Białowieskiej zamieścili adresy i nazwy firm, które kupują pochodzące stamtąd drewno, oraz tych, które z tego zrezygnowały. Na obu listach znajdują się przedsiębiorstwa z naszego regionu, m.in. z gminy Łomazy (powiat bialski), z gminy Stara Kornica (powiat łosicki) i z Radzynia Podlaskiego.
Do wszystkich 127 kontrahentów Nadleśnictwa Białowieża ponad miesiąc temu wysłane zostały pisma uprzedzające, że jeśli nie wycofają się z kupna surowca pochodzącego z wycinki lub nie zadeklarują podjęcie decyzji o objęciu wszystkich swoich zakupów i wyrobów zakresem certyfikacji FSC (Forest Stewardship Council), zostaną napiętnowane.
Kogo to obchodzi, a kogo nie?
– Na "czarnej liście" znalazły się adresy i nazwy firm, których Puszcza nie obchodzi, o których wiemy, że kupują drewno z Puszczy Białowieskiej (z Nadleśnictwa Białowieża) lub zignorowały nasz apel, co rodzi domniemanie, że powinny się na niej znaleźć. Na "zielonej liście" znajdują się przedsiębiorstwa, które pozytywnie odpowiedziały na nasz apel. – mówi Paweł Wrabec z ruchu Obywatele RP, który utworzył towarzyszącą akcji kampanię "Stawiamy ultimatum odbiorcom drewna z Puszczy Białowieskiej". Apel poparło ponad 9 tysięcy osób.
Dużo więcej firm figuruje na "czarnej liście". Z niektórymi w ogóle nie udało nam się skontaktować. Szef jednego z przedsiębiorstw krótko kwituje, że to są sprawy prywatne.
Jestem dzieckiem
Dość nietypowy komentarz usłyszeliśmy podczas połączenia z kolejną firmą. – Jestem dzieckiem, wszyscy dorośli umarli – powiedział dorosły mężczyzna i się rozłączył.
– Do firm z "czarnej listy" można pisać, dzwonić, mailować, wywierając nacisk – postulował Wrabec. Więcej niż prawdopodobne jest, że obrońcy puszczy zareagowali na ten apel, a my staliśmy się świadkami pierwszych reakcji na publiczny bojkot.
Jak informuje organizacja Greenpeace, do połowy roku puszczańskie nadleśnictwa wycięły ponad dwa razy więcej drewna niż wynosi średnioroczny limit. Ponadto co najmniej 30 proc. wyciętych drzew znajdowało się w najstarszych, ponadstuletnich częściach lasu, co wprost narusza postanowienie Trybunału Sprawiedliwości, wymogi ochrony strefowej UNESCO oraz zasady PZO dla obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska.
Więcej przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa, nr 47
Sylwia Bujak
Napisz komentarz
Komentarze