Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 20 grudnia 2025 07:57
Reklama baner reklamowy word biała podlaska
Reklama

Dlaczego nie zawsze warto prosić o pomoc przyjaciółkę?

Skrywana niepewność swojego partnera często potrafi doprowadzić do wielu intryg i ufności nieodpowiednim osobom. W przypadku Moniki było podobnie, dopóki nie zaczęła dochodzić prawdy na własną rękę, nie wiedziała że sama przyczyniła się do najgorszego.
  • 16.11.2021 13:00
  • Autor: Grupa Tipmedia
Dlaczego nie zawsze warto prosić o pomoc przyjaciółkę?

 

Słowa Moniki to przestroga dla wielu osób, warto przeczytać jej historię do końca i nie popełniać tych samych błędów w swoim związku.

Z Moniką spotykamy się podczas rozmowy online, kobieta niespełna 30-letnia, zadbana z uśmiechem na twarzy. Relacjonuje swoją historię niespełna pół roku po fatalnych wydarzeniach, mimo to jest pewna, że chce ją opowiedzieć. W tej chwili, jak sama mówi, nie żałuje już niczego, a jest mądrzejsza o nowe doświadczenia.

Jak wyglądał związek z Robertem?

Monika: „ Z Robertem układało nam się dobrze, nie mieszkaliśmy razem, chociaż obydwoje wynajmowaliśmy mieszkania w tym smarnym mieście na dolnym śląsku, jednak obydwoje postanowiliśmy, że na razie taka sytuacja jest w porządku. Jedyne co mi przeszkadzało w naszej relacji to fakt planowania spotkań z wyprzedzenie, gdyż natłok pracy nie pozwalał mu inaczej, a pomiędzy spotkaniami często nie mieliśmy kontaktu również przez jego karierę. Na początku ten układ bardzo mi odpowiadał, miałam chłopaka, ale jednocześnie dużo swobody na własne sprawy czy pasję. Kiedy po kilku miesiącach się oświadczył, stało się to jednak męczące. Ja chciałam, aby wspólnie zamieszkać, a on zachowywał się jak dawniej. Pewnego dnia gdy zadzwonił z propozycją wyjścia wieczorem na imprezę zgodziłam się, powiedział, że przyjdzie po mnie po pracy, ale nie wie o której skończy, mimo wszystko miałam być gotowa na 21:00.”

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda na zabieganie i brak czasu przez pracę, jednak te pozory szybko budzą w Monice podejrzenia, które podsyca najlepsza przyjaciółka.

Coś było nie tak, ale czy na pewno?

Monika: „Jak zalecił tak zrobiłam. Z racji tego, że była to sobota, nie miałam nic w planach. Przed 19 spotkałam się z przyjaciółką, wypiłyśmy po lampce wina i pomogła mi zrobić makijaż. Miała wyjść, jak przyjedzie Robert. Mój luby zadzwonił o 21, że jednak będzie dopiero za godzinę, zgodziłam się. Następnie zdałam relacje Ewelinie, ona od razu stwierdziłam, że Robert od początku jej się nie podobał i zachowuje się coraz bardziej władczo w stosunku do mnie, bo potrafi w ostatniej chwili zmieniać plan. Była bardzo negatywnie nastawiona, jej zdaniem on traktował ten związek bardzo niedojrzale. Zaproponowała, aby to jakoś zbadać, gdyż wygląda jej to bardzo podejrzanie.”

Ewelina to najlepsza przyjaciółka naszej bohaterki, która zawsze chciała dla niej jak najlepiej i pomogła wyjść z niejednej beznadziejnej sytuacji. Monika darząc ją całkowitym zaufaniem, również w tym przypadku postanowiła działać zgodnie z jej planem.

Jak sprawdzić narzeczonego?

Monika: „Ewelina wymyśliła całkiem sensowny plan. Stwierdziła, że spotka się z nim pod pretekstem omówienia mojej urodzinowe imprezy niespodzianki. W końcu miałam urodziny za nieco ponad miesiąc. Następnego dnia wieczorem umówiła się na spotkanie z moim narzeczonym. Ta informacja nieco mnie zszokowała, co, jak co, ale z nim umawiać się trzeba kilka dni wcześniej. Może jednak moja przyjaciółka miała lepszy dar przekonywania…”

Sytuacja dobrze rozegrana przez przyjaciółkę miała pomóc Monice. Niestety nie do końca wyszło, tak jak to sobie zaplanowała. Wszystko potoczyło się inaczej niż myślała.

Czy to moja wina?

Monika: „Ewelina umówiła się z Robertem na 19, około 22 miałyśmy się zdzwonić, żeby zrelacjonowała mi wszystko. Niestety tak się nie stało. Nie mogłam się dodzwonić, jej telefon o 22 był wyłączony. Udało się z nią skontaktować dopiero po północy. To co miała mi do przekazania nie mieściło się w żadnym z moich najgorszych scenariuszy. Okazało się, że narzeczony od dawna uważa mnie za chwilową przygodę, a oświadczyny miały być tylko sposobem na to, abym do ostatniej chwili się o tym nie przekonała. Oczywiście powiedział to Eweli tylko w sekrecie, a kosztowało ją to kilka stówek na dobre drinki. Po tej wiadomości napisałam tylko do Roberta, że musimy się spotkać. Niestety nie dostałam od niego odpowiedzi, do tego nie odbierał telefonu. Następnego dnia pojechałam więc do niego, żeby zakończyć to jak najszybciej. Nie zastałam go w mieszkaniu, a sąsiadka, która opiekała się jego kotem powiadomiła mnie o jego wyjeździe. Moja przyjaciółka uparcie twierdziła, że pewnie zwiał, bo wytrzeźwiał i zrozumiał co się dzieje. Radziła, aby po prostu spróbować zapomnieć, skoro nie jest niedojrzały powinnam olać sprawę i nie tracić już na to czasu. Byłam jednocześnie zszokowana całą tą sytuacją, a do tego narastało we mnie poczucie winy za tą cała sytuację”

Mimo słów przyjaciółki, to wszystko nie dawała Monice spokoju. Robert był wprawdzie często niedostępny i czasem zmieniał plany w ostatniej chwili, jednak przecież planowali wspólną przyszłość, poznali swoich rodziców i nigdy się nie kłócili. Dopiero po czasie nasza bohaterka odkryła, co się tak naprawdę stało.

Co się stało z moja przyjaciółką?

Monika: „Po usilnych przekonaniach Eweliny po tygodniu dałam sobie spokój. Płakałam, tęskniłam, biłam się z myślami, ale nie pisałam, a tym bardziej nie dzwoniłam do Roberta. Czerwona lampka zapaliła mi się jakieś dwa tygodnie później. Pisałyśmy z Ewelina, poinformowała że jest chora i pewnie spędzi cały wieczór w łóżku. Ja długo się nie zastanawiając upiekłam jej ulubione ciasto i wsiadłam do samochodu, żeby zrobić jej niespodziankę. Ku mojemu dziwieniu w jej mieszkaniu nie zastałam nikogo. Stojąc pod drzwiami zadzwoniłam na jej komórkę, ale w odpowiedzi usłyszałam tylko, że przebywa na wyjeździe i powinnam się nie wtrącać. Zdziwił mnie jej ton i to co usłyszałam. Nie widziałyśmy się od feralnego wieczoru, kiedy wymyśliłyśmy plan przepytania Roberta. Sprawa wydawała się bardzo dziwna, choroba i wyjazd nie pasowały do siebie. Po tym incydencie straciłam z nią kontakt, nie obierała więcej połączeń.

Monika chociaż zszokowana postanowiła działać, sprawa z Robertem, a teraz znów z Eweliną nie dawały jej spokoju.

Jak odkryłam prawdę?

Monika: „Szukając porady w internecie natknęłam się na agencje detektywistyczną Tajfun Group, postanowiłam za jednym zamachem sprawdzić o co chodzi z Eweliną oraz moim już ex narzeczonym. Dzięki ich profesjonalnym usługom odkryłam, wiele ciekawych rzeczy. Myślałam, że moja przyjaciółka i Robert zaczęli po prostu spotykać się. Prawda jednak była zupełnie inna. Detektywi wyśledzili, że Ewelina uknuła plan, który miał jej pomóc w zemście za nasze sprawy z przeszłości.”

Pomysł na współpracę z agencją detektywistyczną okazał się strzałem w dziesiątkę. Dopiero prywatny detektyw Wrocław pomógł Monice poznać prawdę i poskładać wszystko w jedną całość.

Co spotkało ukochanego?

Monika: „Odkryłam, że przyjaciółka opowiedziała Robertowi to samo, co mi tylko w drugą stronę. To ja miałam być ta zła, która traktowała związek z Nim jak przygodę. W ramach pocieszenia zaoferowała mu przyjacielską dłoń i wspólny pobyt w agroturystyce jej rodziców na czas pozbierania się po tej sytuacji. Oczywiście powiedziała, że nie ma sensu się ze mną kontaktować, bo przecież to nic nie da. Przy okazji poznał tam kobietę, która tak jak on przyjechała odpocząć, a ich relacja przerodziła się w głębokie uczucie. Mimo, że wyjaśniliśmy to sobie po czasie, ja poczułam się zdradzona. Nie zaufał mi tylko Ewelinie, którą widział drugi raz w życiu.”

Monika mimo tej sytuacji stara się uśmiechać i cieszyć życiem. Sytuacja z Robertem wiele ją nauczyła i pozwoliła zakończyć nieszczerą choć długoletnią przyjaźń.

Materiał zewnętrzny


Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaZamów prenumeratę tygodnika Słowo Podlasia na 2026 rok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama