Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 05:32
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska
Reklama
Piłka ręczna

Emocje w hali przy ulicy Marusarza [GALERIA ZDJĘĆ]

Niewiele brakowało a szczypiorniści AZS AWF Biała Podlaska sprawili niespodziankę w potyczce z spadkowiczem z Superligi Śląskiem Wrocław.
Emocje w hali przy ulicy Marusarza [GALERIA ZDJĘĆ]

Autor: Gerard Maksymiuk

AZS AWF Biała Podlaska – Śląsk Wrocław 30:32 (11:17)

AZS AWF: Adamiuk, Kwiatkowski – Tarasiuk 6, Andrzejewski 4, Książka 4, Szendzielorz 4, Burzyński 3, Lewandowski 3, Chepyha 2, Grzenkowicz 2, Petlak 2, Błaszczak, Reszczyński, Rutkowski, Wierzbicki. Kary: 8 min (Andrzejwski, Petlak, Błaszczak, Wierzbicki)

Śląsk: Małecki, Młoczyński – Niedzielenko 10, Wielgucki 7, Góralski 6, Wandzel 3, Pacek 2, Adamski 1, Chałupka 1, Grankowski 1, Przybylski 1, Okapa, Parovinchak, Świątkiewicz, Wychowaniec. Kary: 8 min (Niedzielenko, Adamski, Przybylski, Okapa)

Po dwóch wygranych wyjazdowych w Wągrowcu i Kielcach, w sobotę AZS AWF Biała Podlaska podejmował we własnej hali spadkowicza z Superligi – Śląsk Wrocław. W ekipie gości czołową postacią jest Patryk Niedzielenko, były szczypiornista AZS. Pierwsze piętnaście minut było grane w zasadzie bramka za bramkę. Następnie goście zdobyli cztery bramki z rzędu, nie tracąc żadnej. W tym czasie białczanie gubili piłkę i pudłowali, nie zaliczając żadnego trafienia. Znak do odrabiania strat dał Bartosz Andrzejewski dwoma trafieniami pod rząd oraz świetnymi interwencjami w bramce Łukasz Adamiuk. Niestety, Patryk Książka nie wykorzystał karnego. Goście dorzucili jeszcze cztery trafienia, na które AZS odpowiedział tylko jednym Daniela Szendzielorza, i na przerwę Śląsk schodził prowadząc 17:11.

Pierwsze pięć minut drugiej odsłony to gra bramka za bramkę. Następnie widzieliśmy dwie minuty, które wstrząsnęły Śląskiem. AZS zdobył pięć bramek z rzędu, zawodnicy z Wrocławia nie potrafili pokonać Adamiuka. Mało tego, upatrzyli sobie głowę bialskiego bramkarza i dwóch z nich dostało kary dwóch minut. Niewiele im pomogła bramka Janusza Wendzela w 39. minucie, bo po czterech minutach przegrywali już 23:21. Nadzieje miejscowych na komplet punktów odżyły. Zabrakło niestety zimnej krwi i wyrachowania. W 50. minucie Śląsk ponownie objął prowadzenie 27:25, ale AZS cztery minuty później, po dwóch bramkach z rzędu Jakuba Tarasiuka, odwrócił wynik na swoją korzyść 28:27. Kolejne trzy bramki zdobyli goście i to ponownie oni wyszli na prowadzenie, wygrywając 30:28. W 58. minucie Andrzejewski nie wykorzystał karnego, a Szymon Pacek zdobył bramkę i w zasadzie mecz się zakończył. Ostatecznie Śląsk wygrał 32:30.

W sobotę o godzinie 19:00 na bialską halę zawita WKS Enea Grunwald Poznań. Zapowiada się kolejne ciekawe starcie. 

Łukasz Kandora, trener AZS AWF.

- Po dwóch bardzo dobrych meczach z Wągrowcem i Kielcami przyjechał do nas jeden z pretendentów do awansu do Superligi. Szliśmy za ciosem i chcieliśmy wygrać to spotkanie. Pierwsza połowa gorsza - za dużo niewykorzystanych sytuacji sam na sam z bramkarzem. Na przerwę schodziliśmy z minus sześć. Mecz tak naprawdę zaczął się od 30 minuty - odrobiliśmy stratę do Wrocławia a nawet wyszliśmy na prowadzenie. Emocje były do samego końca i nie udało się wygrać trzeciego meczu z rzędu. Zawodnicy zostawili na parkiecie mnóstwo zdrowia, była walka, zaangażowanie i jestem bardzo zadowolony z ich postawy. Cieszy równa forma zespołu od początku rozgrywek i z każdym tygodniem widać poprawę gry. Teraz trzeba odpocząć i przygotować się do spotkania z Poznaniem.

Powiązane galerie zdjęć:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama