Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 9 maja 2024 03:59
Reklama
Reklama Baner reklamowy - warsztat samochodowy - pogotowie

Gmina Milanów: Nauczyciel zapadł się pod ziemię. Dyrektor ma kłopot

Jeden z mieszkańców gminy napisał skargę na dyrektora szkoły podstawowej w Milanowie Michała Smolenia. Zarzucił mu, że nie dopełnił nadzoru nad nauczycielem, który miał niewłaściwie zachować się podczas tzw. nocnego czuwania z dziećmi w milanowskim GOK-u. Pismo, które dotarło do naszej redakcji, podobno skierowane zostało również do Prokuratury Okręgowej w Lublinie oraz do Lubelskiego Kuratorium Oświaty.
Gmina Milanów: Nauczyciel zapadł się pod ziemię. Dyrektor ma kłopot

Z relacji przedstawionej przez autora listu wynika, że do tego nietypowego zdarzenia doszło na początku kwietnia. Jeden z nauczycieli SP w Milanowie zorganizował grupie około dwadzieściorga uczniów nocne czuwanie w Gminnym Ośrodku Kultury w Milanowie. Odbyło się ono w ramach zajęć pozalekcyjnych.

– W zajęciach tych uczestniczyło również moje dziecko. Mówiło, że nauczyciel już po przyjeździe na miejsce dziwnie się zachowywał. Potem było jeszcze gorzej. Opiekun, który odpowiadał za nadzór i bezpieczeństwo naszych pociech zaczął tracić świadomość, stał się markotny i senny. Dzieci widząc, że coś jest nie tak zaczęły go budzić. Nie wiedziały co się dzieje, więc telefonowały do rodziców z prośbą o ratunek. Czuwanie zakończyło się tym, że rodzice przyjechali i zabrali swoje pociechy. Moje dziecko mówiło, że nauczyciel się zataczał i wykrzykiwał niewłaściwe słowa – relacjonuje autor skargi, która trafiła do redakcji. Mężczyzna podpisał się jako zaniepokojony rodzic. 

Co na temat skargi powiedział nam dyrektor szkoły podstawowej w Milanowie? – Po pierwsze jest to nagonka na moją osobę. Po drugie nie było u mnie nikogo, kto chciałby ze mną na ten temat porozmawiać. O sprawie słyszałem. Nocne czuwanie odbyło się z piątku na sobotę. Zorganizował je jeden z naszych nauczycieli, ale odbywało się ono poza nami. Jako szkoła nie mieliśmy z tym nic wspólnego. Z tego, co wiem, rodzice przywieźli mu dzieci, zostawili je i pojechali. Z pewnością postąpił nieodpowiedzialnie biorąc pod swoją opiekę tak dużą liczbę dzieci. Gdyby impreza odbywała się poprzez naszą szkołę, to byłoby tam co najmniej czworo opiekunów. Nie wiem jednak co naprawdę tam się stało – tłumaczył minionej środy dyrektor Michał Smoleń.

Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 16


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Gość 22.04.2019 20:43
To straszne wszyscy od lat wiedzą że czlowiek ma problemy z alkoholem to takie zamiatanie pod dywan juz dawno trzeba bylo skierowac na leczenie bo czlowiek nie daje sobie rady .Strach pomyslec ze ten czlowiek chodzi z dziecmi na strzelnice w ramach zajęć

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama