Przypadek Wojciecha Raczuka jak w soczewce ukazuje efekt absurdalnych i bezdusznych przepisów, przewidujących stosowanie odpowiedzialności zbiorowej. Nieszczęście, które go dotknęło, wynika z faktu, że w 1982 roku, wziął udział w nieudanej próbie zatrzymania Józefa Koryckiego, najbardziej wówczas poszukiwanego przestępcy w Polsce. Miał 32 lata, gdy w jego kierunku bandyta wystrzelił 18 pocisków z pepeszy, trafiło 6. Kule strzaskały wątrobę, uszkodziły szczękę, szyję, kręgosłup i splot barkowy.
Przeżył, ale nie mógł już pracować. - Przyznano mi grupę inwalidzką, odznaczono, nigdy nie wróciłem już do pełnego zdrowia – opowiada. Po wypadku, by zwolnić jego etat w wydziale kryminalnym bialskiej komendy, przełożeni na 5 miesięcy przenieśli go do Łosic na funkcję zastępcy kierownika do spraw polityczno-wychowawczych. Nie przepracował tam jednak ani jednego dnia, gdyż przebywał na zwolnieniach. Ale IPN orzekł, że służył totalitarnemu państwu. Za to też obniżono mu rentę z 2888,66 złotych do 854 zł.
Raczuka objęto dezubekizacją, mimo że w katalogu funkcji, podlegających obniżce świadczeń, nie ma zajmowanego przez niego etatu. W ustawie wymienione są takie stanowiska, również z tzw. zarządu polityczno-wychowawczego. Obniżce świadczenia podlegają jednak tylko: zastępca szefa KWP, zastępca komendanta miejskiego i powiatowego. Wątpliwości jest więcej. Pewne nadal nie jest, czy stanowiska te można uznać za podporządkowane SB. Zwłaszcza, że jeden z sądów uznał że podlegały one wyłącznie milicji.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 21
Napisz komentarz
Komentarze