Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 19:48
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska
Reklama

Gmina Radzyń Podlaski: Nie chcą płacić za śmieci i grożą prokuraturą

Walka mieszkańców wsi sąsiadujących z Zakładem Zagospodarowania Odpadów Komunalnych w Adamkach, o godne warunki życia, trwa. Ostatnio na piśmie zawnioskowali w gminie o zwolnienie ich z opłat za śmieci w ramach zrekompensowania warunków życia. Wcześniej zakwestionowali przygotowane opracowanie Gminnego Planu Zagospodarowania Przestrzennego gminy, legalizujące kompostownię, której legalność zakwestionował w tym roku SKO unieważniając pozwolenia środowiskowe.
Gmina Radzyń Podlaski: Nie chcą płacić za śmieci i grożą prokuraturą

Konflikt na linii zakład w Adamkach – mieszkańcy okolicznych wiosek – gmina Radzyń Podlaski jest już tak zapętlony, że trudno w tej gmatwaninie wątków odnaleźć przebieg poszczególnych spraw. Ostatnio rada gminy przegłosowała pierwszy etap Gminnego Planu Zagospodarowania Przestrzennego, w którym została uwzględniona kompostownia należąca do ZZOK, której legalność stoi pod znakiem zapytania odkąd SKO w pierwszym orzeczeniu unieważniło pozwolenie środowiskowe wydane na tę  zabudowę przez gminę. W tym samym czasie mieszkańcy Pasz i Adamek zażądali na piśmie zwolnienia ich z opłat za śmieci i grożą, że sprawę przyjęcia przez radnych GPZP, jak mówią z wadą prawną, skierują w przyszłości do prokuratury.

W piśmie do  gminy mieszkańcy Adamek i Paszk zażądali podjęcia przez wójta działań mających na celu ograniczenie uciążliwości zakładu oraz zrekompensowania im warunków życia, poprzez całkowite zwolnienie z opłat za odbiór śmieci. – Tu się nie da mieszkać. Ludzie mają migreny od smrodu, nikt tu nie umarł ostatnio w sposób naturalny, mamy ciągle zgony na skutek nowotworów – wylicza Maria Zając, mieszkanka Paszk. – Nasze monity są takie same od lat. Ponosimy najwyższą cenę tego, co się dzieje na zakładzie. Powstają kolejne instalacje pomimo zapewnień jakie wcześniej mieszkańcy słyszeli. Nic nie jest z nami konsultowane, nie wywiązują się z obowiązków zabezpieczenia nas przed działalnością zakładu. Gdzie jest choćby ochronna strefa zieleni, ja się pytam od lat.

Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 31 grudnia


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama