Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 6 maja 2024 16:32
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Wywiad Słowa: Część serca zostawiłam w Boliwii

O tradycjach kultywowanych w Boliwii oraz posługiwaniu na misjach opowiada s. Gabriela Chodzińska pochodząca z Białej Podlaskiej, a należąca do Zgromadzenia Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi. Siostra Gabriela spędziła w Ameryce Południowej niemal sześć lat, a swoje wspomnienia opisała w książce pt. „ Z Wysokich Andów. Listy z Oruro”, którą można kupić przez Internet.
Wywiad Słowa: Część serca zostawiłam w Boliwii

Siostra Gabriela Chodzińska (prywatnie siostra Adama Chodzińskiego, dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej) pracowała na misjach w Oruro, mieście położonym w wysokich Andach, w zachodniej część Boliwii.

Oruro znajduje się na wysokości 3800 metrów nad poziomem morza. W tym miejscu temperatury bardzo się wahają. Rano i wieczorem jest chłodno, a  w ciągu dnia słońce pali. W najzimniejszych miesiącach czyli w czasie polskiego lata, temperatury są minusowe i spadają nawet do -18 stopni Celsjusza. Siostra Gabriela przyznaje, że już w dzieciństwie marzyła o tym, by wyjechać na misje i zbierała pocztówki, na których były dzieci z Afryki. – Do dziś kiedy widzę Afrykanina, to mi się serce raduje. Jak spotykam kogoś pochodzącego z tego kontynentu, to zawsze chcę z tą osobą porozmawiać – przyznaje. Kiedy trafiła do Zgromadzenia Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi, zaczęła odkrywać misyjny charyzmat zakonu. - Miałam pragnienie głoszenia Ewangelii – wyjaśnia. Dodaje, że po przyjęciu do klasztoru, dostała od siostry, która prowadziła korespondencję z wieloma misjonarzami, z różnych zakątków świata, dwa nazwiska z adresami.

Misjonarze zachęcili ją do wyjazdu
– Siostra Rafaela powiedziała: - Módl się za nich i pisz do nich listy, ale nie czekaj na odpowiedź, bo misjonarze raczej nie mają czasu żeby odpisywać. Jednak obydwaj misjonarze odpisali. Jeden z nich to o. Stefan Karpeta redemptorysta, który posługiwał w Boliwii. Po 25 latach korespondencji, ale też spotkań, podczas jego urlopów w kraju, poleciałam razem z nim na moją placówkę misyjną. Nigdy sama nie ułożyłabym takiego scenariusza – mówi s. Gabriela Chodzińska. Drugi misjonarz to o. Zbigniew Kusy, franciszkanin, posługujący w Afryce, a obecnie biskup w Republice Środkowoafrykańskiej. Z obydwoma Siostra Gabriela przyjaźni się do dziś. - W listach opowiadali mi jak żyją, co im się przydarza, czego potrzebują i co się dzieje w państwach, gdzie mieszkają. W czasie czytania tych listów pogłębiało się we mnie pragnienie, by również pojechać na misje – tłumaczy s. Gabriela.

Wyjaśnia, że jej zgromadzenie nie ma placówki w Afryce, więc powiedziała ówczesnej Matce Generalnej, że nie będzie czekała na otwarcie placówki, tylko pojedzie do Boliwii, gdzie dominikanki mają swój dom. Na misjach w Boliwii, zgodnie z charyzmatem dominikańskim, przede wszystkim miała za zadanie głoszenie Ewangelii,. Kiedy przyjechała na miejsce, zapoznała się z sytuacją i potrzebami placówki, zaczęła formować grupę katechetów, a także przygotowywać dzieci do I komunii świętej oraz młodzież do bierzmowania. - Kiedy katecheci zostali wstępnie przygotowani, przejęli pracę z dziećmi, a ja poświęciłam się ich dalszej formacji oraz wspierałam ich w podejmowanych działaniach. Opiekowałam się grupą ministrantów i lektorów, a także grupą z Godziny Świętej czyli osobami przychodzących na adorację. Byłam też zakrystianką w kościele pw. Miłosierdzia Bożego – wymienia. (...)

Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 22 grudnia


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: czyt→łłOTreść komentarza: Zwierzęta boją się Wilków. I o jak dobrze, że na niektórych osiedlach, są KANAŁY komunikacji, pieszym. Prawo przejścia. Kiedy zaś są tylko płoty, jeszcze jakieś nierozmyślne, a przemyślne. Tych łosi, pewnie, było więcej. Młodziaki odłączają się później, a mają tak, że migrują. Widziałem sarny w środku wsi. Z powodu wilków. Ale, że z powodu Straży Miejskiej (wiejsko miejskiej?). Ogarnijmy się, nie przejeżdżajmy Jeży (itp). Zobaczyć Łosia. Jak WenecjaData dodania komentarza: 06.05.2024, 15:42Źródło komentarza: Zabłąkane łosie skonały na ulicyAutor komentarza: czy→łłOTreść komentarza: Kiedy Ludzie, czegoś potrzebują, Pojawia się, tajemnicza i niespodziewana. Bociany? Te już nie odlecą. Dobro i Zło, są związane, nawet definicją, jeśli wiesz, o czym piszę.Data dodania komentarza: 06.05.2024, 15:33Źródło komentarza: Kochają bociany i dają im dom. Niezwykłe miejsce w RakowiskachAutor komentarza: Wieś PodlaskaTreść komentarza: Pewne osoby ... nie potrafiły w przeszłości w wielu sytuacjach zachowywać się z empatią do innych ludzi, więc współczuję teraz zwierzętom pod ich nieszczęsną "opieką".Data dodania komentarza: 06.05.2024, 00:27Źródło komentarza: Kochają bociany i dają im dom. Niezwykłe miejsce w RakowiskachAutor komentarza: kibicTreść komentarza: ośmieszacie tylko klub i miasto, sportowo i organizacyjnieData dodania komentarza: 05.05.2024, 14:33Źródło komentarza: Szósty mecz bez wygranej z rzęduAutor komentarza: KrzysztofTreść komentarza: Rozpiska zlotu jest fatalna, żadnej reklamy, plakatu, co będzie na tym WORD ? Chyba sobie daruję.Data dodania komentarza: 03.05.2024, 23:04Źródło komentarza: Rozpoczęcie sezonu motocyklowego. Znamy plan wydarzenia
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama